TOTALNA INWIGILACJA
ROZDZIAŁ I
Jonathan Garet nie czuł
się dobrze siedząc w tym
małym trzydziestoosobowym samolocie.
Jonathan właściwie wcale nie lubił latać. Wsiadając do
jakiegokolwiek samolotu odczuwał jakiś irracjonalny strach coś w
rodzaju lęku, a zwłaszcza teraz kiedy przypomniał sobie
wydarzenia ostatnich dni ten lęk przed lotem jeszcze się nasilił.
Diabli nadali ten wyjazd na filipiny ciekawe kto nagle sobie
przypomniał, że kiedyś pracował w instytucie
badań jądrowych i sporo wie na ten temat – pomyślał – co mnie
obchodzi jakiś problem w atomistyce nie zajmowałem się tym od lat.
Zamiast siedzieć spokojnie w swoim laboratorium to muszę się wlec
na drugi koniec świata i to jeszcze jakimś starym rozklekotanym
samolotem - myślał ze złością. Jak na zawołanie wyszła
stewardessa i powiedziała.
- Szanowni państwo witamy
na pokładzie lokalnych linii lotniczych większa część naszego
lotu będzie się odbywać nad oceanem. W pojemniku nad fotelami
znajdują się kamizelki ratunkowe – wskazała na schowki oznaczone
żółtym kolorem i zaczęła demonstrować jak należy się zachować
w czasie ewentualnego przymusowego wodowania samolotu. Ciekawe na
jaką cholerę mi to wiedzieć przecież wstyd się przyznać ale ja
i tak nie umiem pływać – Jonathan był już wściekły – może
wreszcie wystartujemy chciałbym mieć już tą podróż za sobą.
Wreszcie samolot ruszył i dosyć szybko wystartował. Jak
przewidywał samolotem trochę trzęsło Jonathan czuł już mdłości
od tego ciągłego podskakiwania samolotu a na dodatek z głośników
rozległ się głos pilota.
- Szanowni państwo
zostaliśmy poinformowani,że na trasie naszego przelotu rozwinął
się silny front burzowy w związku z tym musimy nadłożyć trochę
drogi aby ominąć burzę myślę, że lot potrwa około
czterdzieści minut dłużej. Przepraszamy za utrudnienia. Proszę
zająć miejsca i zapiąć pasy.
No tego jeszcze brakowało
– pomyślał Jonathan – nie dość, że samolotem trzęsie jak
diabli to jeszcze będzie to trwało dłużej chyba zaraz zwymiotuję.
Jonathan zamknął oczy i zaczął głęboko oddychać. Niestety
wlecieli chyba w burzę bo samolotem coraz bardziej rzucało nagle
rozległ się głośny trzask na moment zgasło światło i samolot
nagle zwariował wszystko zaczęło się kręcić samolot wirował
ludzie krzyczeli. Jonathan tylko pomyślał – zaraz się rozbijemy
co za ironia losu niedawno cudem przeżyłem wypadek samochodowy a
teraz pewnie zginę w katastrofie lotniczej nawet jeśli samolot nie
rozpadnie się na kawałki to ja na pewno utonę co za głupia śmierć
– a potem coś rąbnęło i zapadła ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz