To
był wyjątkowo zimny i ponury dzień nawet jak na październik.
Robert
siedział w swojej ulubionej kawiarni i gapił się na parującą
filiżankę kawy.
Co
za idiotyczny dzień- myślał- źle się zaczął i ponuro się
kończy. Nie dość,że w pracy same problemy to jeszcze ta diagnoza
lekarska. Nieżyt żołądka jaka banalna choroba proszę stosować
dietę, wyeliminować alkohol, używki, ostre przyprawy, ble,ble
ble... Robert miał już serdecznie dość tego wszystkiego, odnosił
wrażenie , że cały świat był jednym wielkim bagnem a on się w
nie coraz bardziej zapada. Nic ale to nic w życiu mu się nie udało
! Przecież wczoraj skończył 40 lat i na pewno już nie osiągnie
tak wymarzonego sukcesu. Jego plany już wyblakły jak stare
fotografie. Kiedyś wydawało się, że czeka go kariera, duże
pieniądze przecież był „obiecującym młodym człowiekiem” jak
usłyszał od dziekana wydziału. Ale było to tak dawno. Teraz czuł
się jak starzec. Coraz bardziej narastała w nim gorycz i zazdrość.
Zazdrościł wszystkiego wszystkim. Kolegom z pracy sukcesów,młodym
radości,
bogatym
majątku długo można wymieniać te rzeczy ,które powodowały w nim
narastającą złość. Dlaczego jest tak wiele niesprawiedliwości –
myślał- dlaczego jedni ludzie mają wszystkiego w nadmiarze a innym
brakuje podstawowych rzeczy i to nie tylko w sferze materialnej. Jemu
brakowało wszystkiego talentu, szczęścia, pieniędzy. Całe życie
sam w wynajętym mieszkaniu. Nie miał nawet swojego samochodu.
Dlaczego tak jak w bajce nie złowiłem złotej rybki, która spełnia
trzy życzenia , albo nie zjawił się czart z cyrografem, który
wystarczyło podpisać kroplą krwi koniecznie z serdecznego palca
-uśmiechnął się do tej myśli – i za „duszę” spełnił
każde żądanie. I gdyby mnie zaproponował taki kontrakt to
natychmiast bym się zgodził. Ale to jest świat realny tutaj rybki
nie spełniają życzeń a diabli nie zabierają ludzkich „dusz”.
Jaki ja jestem nieszczęśliwy – rozmyślał Robert.
-
Bo się zaraz rozpłaczę !!!
-
Słucham ? Co pan robi ? -Robert prawie wykrzyknął do mężczyzny
przysiadającego się o jego stolika.
-
Przepraszam bardzo. Czy mogę tutaj usiąść ? Nie lubię samotnie
pić kawy bo nachodzą mnie różne myśli-powiedział nieznajomy
usiadając naprzeciwko. Był to elegancki mężczyzna około 45 lat
siwawy w tweedowej marynarce uszytej na miarę.
-
A może ja nie życzę sobie towarzystwa-zapytał Robert- jest pełno
wolnych miejsc.
-
Ale już powiedziałem nie lubię być sam a pan jak widzę bardo
potrzebuje dzisiaj towarzystwa i to osoby wyjątkowej a za taką
jestem uważany !
To
mówiąc popatrzył w stronę kelnerki , a ta natychmiast przyniosła
parująca kawę.
-
Skąd pan wie czego ja dzisiaj potrzebuję ? Znowu prawie wykrzyknął
Robert.
-
Proszę się tak nie denerwować. Jeszcze przed chwilą rozczulał
się pan nad sobą Robercie chyba mogę się tak do pana zwracać ? A
teraz zrobiłeś się agresywny.
-
Nie życzę sobie aby pan zwracał się do mnie po imieniu a w ogóle
nie znam pana i nie wiem skąd zna pan moje imię a w ogóle o czym
pan mówi !!!
-
O przepraszam popełniłem niezręczność nie przedstawiając się.
A to dlatego,iż jestem powszechnie znany. Możesz się do mnie
zwracać Mr. Vos albo po prostu M. natomiast dobrze wiesz o czym
mówię. Byłem w pobliżu i usłyszałem jak się roztkliwiasz na
sobą więc postanowiłem cię trochę „pocieszyć” miło z mojej
strony prawda?
-
Jak to „usłyszałem” przecież nic nie mówiłem ?
-
Potrafię czytać w myślach. Fajnie co nie? Siedzi sobie taki
człowieczek przy kawie i nie domyśla się nawet, że ktoś dobrze
wie o czym duma zwłaszcza jak płacze nad swoim losem.
-
A jeśli nawet to co pana to obchodzi panie M.
-
Oj bardzo obchodzi zwłaszcza kiedy w pełnym przekonaniu wołasz w
myślach „ach gdyby zjawił się czart z cyrografem to bez wahania
zgodziłbym się na wszystko”
-
??? to znaczy , że jest pan diabłem,i przyszedł pan po moją duszę
??
-
Mam wiele imion.
-
Ale to przecież nie możliwe, to się nie zgadza z moim
światopoglądem! Aha wiem już, lekarz uprzedzał, mam halucynacje.
To nie dzieje się naprawdę.
-
A to ciekawe.
Nie zgadza się z twoim
światopoglądem? Przecież jesteś katolikiem chodziłeś do
kościoła, słuchałeś kazań, uczyłeś się religii tylko potem
nagle przestałeś praktykować i jak sam powiadasz „jestem
wierzący ale niepraktykujący”
więc
twój światopogląd wierzącego człowieka przyjmuje „ niebo”
więc także„piekło”
prawda?
Zresztą nie mam ochoty aby cię przekonywać o mojej realności.
Jestem tutaj ponieważ akurat byłem w pobliżu i postanowiłem się
napić kawy a tutaj dają naprawdę dobrą kawę nawiasem mówiąc
jeden z moich wynalazków- roześmiał się głośno M.
-
Ok załóżmy, że ci wierzę więc jak rozumiem teraz wyciągniesz
cyrograf i zawrzemy umowę, w której stawką będzie moja dusza?
-
Jaki cyrograf? Ja przyszedłem na kawę po co mamy spisywać umowę,
kiedy i tak należysz do mnie !
-
Jak to? Należę do pana?
-
Po prostu jak większość
ludzi robisz wszystko, aby się do mnie dostać. Popatrz na swoje
całe dorosłe życie jesteś małym zakłamanym szowinistycznym
śmieciem!
Płaczesz
nad swoim losem. A kto jest odpowiedzialny za tą sytuację w jakiej
się obecnie znalazłeś ! Pomyśl i odpowiedz szczerze zaraz po
studiach pracowałeś z przyjacielem nad ciekawym nowatorskim
projektem...
-
Niech mi pan tego nie przypomina od tego zaczął się mój pech
„przyjaciel” ukradł moje pomysły i sam w tajemnicy ukończył
zadanie i szybko przedstawił szefowi nie wspominając o mojej pracy!
-
Taak? a kto fałszował wyniki badań, żeby opóźnić oddanie
projektu ? Tyko kolega cię rozgryzł i pierwszy dokończył zleconą
pracę był po prostu sprytniejszy. Kolejna sprawa użalasz się, że
jesteś samotny. Pamiętasz Joannę ładną młodą i trochę naiwną
dziewczynę, która obdarzyła cię uczuciem i co ?
-Nie
pasowaliśmy do siebie ona
miała bardzo niewielkie potrzeby a ja, ja chciałem czegoś więcej
chciałem się rozwijać, coś osiągnąć!
-
Jasne! Orzeł się znalazł uważaj bo zaraz odfruniesz! Chciałeś
osiągnąć. Głównie wypchany portfel a ona nie była zamożna i to
była podstawowa przyczyna tego nie pasowania do siebie. A
własne mieszkanie? Mogłeś wziąć kredyt nie zarabiasz tak mało i
ciągle masz pracę.
-
Nie chciałem się wiązać myślałem,że wyjadę stąd.
-
Nawet ci się udało. Najdalej
pojechałeś do sąsiedniego miasteczka nie licząc wycieczek
szkolnych prawda? Twoja chęć podróżowania jest porażająca! Ty
po prostu nie boisz się zmian. Jesteś normalnym tchórzem !!!
Tak więc nie płacz
nad swoim losem bo jak widać nic nie zrobiłeś do tej pory aby go
zmienić.
-
Do tej pory? -Robert złapał się tego zdania – to znaczy, że
może coś się wydarzyć w moim życiu?
-
Jasne. Wydarzy się i to w niedalekiej przyszłości,ci a ja mogę ci
w tym pomóc.
-
Jak ???
-
No mam pewne możliwości, koneksje. Znam pewne wpływowe
osobistości. Zapewne byłbyś bardzo zdziwiony ile ludzi jest
powiązanych z moją
osobą. Tylko to zależy
od ciebie czy chcesz coś osiągnąć czy dalej użalać się nad
sobą przy filiżance kawy i kieliszku?
-
Co mam zrobić? Zapisać swoją duszę?
-
Niee to bajki dla dzieci „dusza” coś takiego nie istnieje to
wymysł klechów – roześmiał się trochę zbyt głośno M.-
wystarczy,że podejmiesz odpowiednie zobowiązanie i wykonasz
wyznaczone przeze mnie zadanie niezbyt trudne zresztą.
-
Jakie to zadanie? Na czym polega?
-
Bardzo proste zaraz wszystko ci wyjaśnię tylko najpierw muszę
wiedzieć czy zobowiązujesz się wykonać to o co poproszę. To jest
warunek dalszej naszej współpracy – głos M. stał się nagle
bardzo miły-sam rozumiesz ja też mam swoich szefów i muszę
zachowywać pewne zasady.
-
No nie wiem czy mam się tak w ciemno zgadzać – zastanawiał się
Robert.
-
Jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu.
-
Chcę zmian, ale – Robert zawiesił głos – nie jestem pewien czy
mogę panu ufać. Wie pan o mnie bardzo dużo.
-
Wiem o tobie wszystko!
-
Właśnie i to mnie przeraża - trochę – dodał po chwili Robert.
-
Jak chcesz tylko nie masz wiele czasu do zastanawiania – głos M.
znów stał się szorstki i opryskliwy – nie mam zamiaru tracić
dla ciebie całego wieczoru. Wiedz tylko, iż drugiej szansy nie
dostaniesz!
-
Nie chyba odpuszczę ostatecznie jak pan sam powiedział nie lubię
zmian. A układy z panem raczej nie wróżą nic dobrego. Tak myślę.
-
Jesteś wyjątkowo nie konsekwentny! Najpierw jęczysz wzywasz mnie a
teraz się boisz i wycofujesz. Myślisz, że jesteś jedyny. Takich
jak ty są miliony jak ci się zdaje dlaczego niektórzy mają
wszystko a inni nic? Bo trzeba w odpowiednim czasie podjąć wyzwanie
nie zmarnować nadarzającej się okazji. Chwytać każdy dzień a
nie myśleć co potem. Trzeba wiedzieć z kim „wejść w układy”.
Myślisz,że komuś na tobie zależy. Nie łudź się. Ani piekło
ani tym bardziej niebo nie na zamiaru o was walczyć zresztą popatrz
– M. zrobił nieznaczny ruch ręką i Robert nagle zobaczył jakby
czerwoną obwódkę wokół głów większości ludzi siedzących
teraz w kawiarni. Spojrzał przez okno czerwona jaskrawa poświata
otaczała ludzi. Było w tym coś przerażającego.
-
C co zrobiłeś !
-
Pozwoliłem ci zobaczyć więcej ci wszyscy „rozświetleni”to moi
podopieczni oni należą do mnie a ty jak świecisz! Szkoda,że tutaj
nie ma lustra cha cha cha- rozległ się złowieszczy śmiech M.
-
Zostaw mnie - Robert zerwał się z krzesła – odejdź zostaw w
spokoju.
-
Dobrze jak chcesz – twarz M. wykrzywiła się w nieprzyjemnym
grymasie- zostajesz sam nic ci już nie pomoże zmarnowałeś swoją
jedyną i ostatnią szansę!!!
Robert
szybko wyszedł z kawiarni. Przelotnie zobaczył tylko miły uśmiech
kelnerki wokół, której roztaczała się dla odmiany błękitna
poświata. Wyszedł mocno skołowany na ulicę deszcz właśnie znów
zaczynał padać, powiał zimny wiatr. Postawił kołnierz płaszcza
i nie rozglądając się wszedł na ulicę. Poczuł tylko silne
uderzenie w bok i ciemność. Otworzył oczy i w zupełnej ciszy
ujrzał pochylających się nad nim ludzi .Widział, że coś mówią.
Ktoś krzyczał do telefonu, ale Robert nie słyszał słów,
zupełnie nic. Nagle spośród pochylających się ludzi wyłoniła
się znajoma twarz kelnerki z kawiarni opuszczonej przed chwilą i
usłyszał wyraźny spokojny głos
-
Już dobrze, nie jesteś sam, spokojnie ktoś po ciebie przyjdzie,
skończyły się twoje problemy.
Robert
zamknął oczy i zapadła ciemność.