ROZDZIAŁ
XIV
Pewnie mnie
już widzą i zaraz przygotują niezłe powitanie- pomyślał. Rozglądał się w windzie ale nie było tutaj żadnych drzwiczek w
suficie ani w podłodze wszędzie lita blacha policzył przyciski
pięter było ich 11. Pamiętał,że budynek jest trzy piętrowy a
laboratoria są na poziomie minus jeden w takim razie powinien
wysiąść jak winda zatrzyma się drugi raz ale tam na pewno będą
już czekali więc postanowił,że wyjdzie znacznie wcześniej.
Stanął w głębi z bronią gotową do strzału. Winda zatrzymała
się ,ale nikogo nie było widać. Wyszedł ostrożnie się
rozglądając. W korytarzu postanowił pójść schodami. Mijał
kolejne poziomy i słyszał coraz większy ruch. Jacyś ludzie
biegali ktoś wydawał szybko polecenia. Wreszcie dotarł do poziomu
laboratoriów. Ostrożnie wyjrzał zza drzwi. W przejściu stał
tylko jeden strażnik potężny facet trzymający w ręku policyjną
pałkę. Jonathan ruszył w kierunku laboratorium Borysa.
- Stój
-krzyknął strażnik – proszę natychmiast wrócić na do swojego
pokoju !
- Muszę
rozmawiać z profesorem Zawidowskym.
- To
niemożliwe – strażnik podniósł ostrzegawczo pałkę do góry.
Jonatan spokojnie wycelował paralizator i nacisnął spust. Grymas
bólu odmalował się na twarzy ochroniarza i miękko spłynął na
podłogę.
- I po co ci
to było? Trzeba było pozwolić pogadać ze znajomym -powiedział
Jonathan doskonale zdając sobie sprawę,że leżący człowiek już
go nie słyszy. Otworzył drzwi laboratorium fizyka i nie wchodząc
do środka zawołał.
- Borys !
- Nareszcie
ktoś normalny – odezwał się naukowiec – wiesz co się dzieje?
Zaraz po przyjściu do laboratorium zostałem zamknięty. Słychać
było tylko jakieś krzyki i bieganinę. Teraz to ucichło takiego
harmideru nie słyszałem od czasu kiedy tu się znalazłem.
- Wiem ktoś
uszkodził ten „mózg” znajdujący się na najniższym poziomie i
my to musimy wykorzystać trzeba wreszcie się zabierać poszukaj
pozostałych i spotkamy się na zewnątrz ja idę po pilota naszego
śmigłowca.
- Ale jazda
kto mógł to zrobić? Ale przecież nie będą nas chcieli wypuścić!
- Borys rusz
głową !!! weź swój paralizator i strzelaj do każdego kto będzie
chciał was zatrzymać ! A swoją drogą to bardzo fajna zabawka
załatwiłem już tym sprzętem czterech strażników tylko bateria
chyba mi się kończy.
- Pokaż !
No jeszcze nie masz 30 procent mocy jak padnie to dam ci swoją.
- Spokojnie
mam jeszcze Glocka i dodatkowy magazynek razem 34 naboje może
wystarczy – roześmiał się złośliwie Jonathan- no idziemy
szkoda czasu.
Borys ruszył
w stronę laboratoriów żeby zebrać pozostałych naukowców a
Jonathan skierował się w stronę wyjścia ponieważ jak się
domyślał tam znajdowało się pomieszczenie monitoringu. Powoli
wszedł na główny hol. Ku jego zdziwieniu i radości jednocześnie
nigdzie nie widział ochroniarzy. Przed samym wyciem jedne drzwi były
lekko uchylone i z tego pokoju słychać było podniesione głosy.
Zbliżył się trzymając w ręku odbezpieczony pistolet.
- Pytam
ostatni raz ty szmato! Powiesz co zrobiłaś czy mam ci wyłupić to
niebieskie oko!
- Naprawdę
nie wiem co się stało monitory błysnęły i zaraz zgasły- rozległ
się znajomy kobiecy głos. Jonathan przysunął się do szpary w
drzwiach i zobaczył stojącą pod ścianą Elenę a przed wielkiego
draba trzymającego w ręku paskudny nóż.
- Nie kłam
tylko ty i ten twój kochaś tak dobrze znacie system nie wiem
dlaczego szef jeszcze was trzyma już dawno mówiłem,że powinniście
pływać razem z rekinami zaraz po tym jak dowiedział się, że
zwąchaliście się oboje z tym cwanym profesorkiem przywiezionym z
wyspy jego też załatwię! Gadaj zaraz !!! A jak ty nie powiesz to
wyciągnę tego twojego Eryka z elektrowni i on przywróci system !!
- Już wiem
co zepsuła- rozległ się głos innego mężczyzny będącego poza
zasięgiem wzroku Jonathana- możesz ją zbić nie będzie już
potrzebna. Zaraz będzie podgląd.
- Chyba nie
zdążysz mnie załatwić – powiedział zimno Jonathan stając w
otwartych drzwiach. Potężnie zbudowany ochroniarz błyskawicznie
się odwrócił w jego oczach przez moment widać było błysk
zdziwienia, który natychmiast zastygł. Naukowiec strzelił i na
czole strażnika pojawiła się czerwona plama.
- Zostaw-
krzyknął do drugiego strażnika widząc jak tamten zrywa się z
krzesła i łapie za broń leżącą obok. Znowu strzał i drugi
strażnik z przestrzeloną szyją upadł na stolik przed monitorami.
Elena stała z przerażeniem w oczach.
- Już po
wszystkim chodź ze mną.
- Zabił ich
pan profesorze – powiedziała wciąż przerażona.
- Groził ci
i mnie również nie było innego wyjścia- w głosie Jonathana znów
zabrzmiał ten zimy dźwięk – chodźże już, musisz odszukać
Eryka i uciekajmy z tej przeklętej wyspy. Elena posłusznie
skierowała się w stronę drzwi wyjściowych.
- A pan? -
zapytała widząc,że Jonathan kieruje się z powrotem- gdzie pan
idzie?
- Słuchaj
wyjdź na zewnątrz odszukaj Eryka zbierzcie wszystkich naukowców i
tych co będą chcieli z wami lecieć przygotujcie helikoptery,
całe towarzystwo niech wsiądzie. Jak nie wyjdę za 20 minut to
odlatujecie beze mnie zrozumiano! Ja mam tutaj jeszcze coś do
załatwienia. W razie czego nie wahaj się użyć broni- podał jej
pistolet zabrany martwemu strażnikowi – całkiem niezły ten
Glock. Całkiem niezły- powiedział kierując się na
piętro.