wtorek, 28 stycznia 2014

TOTALNA INWIGILACJA VIII

                                                      ROZDZIAŁ VIII

Dopiero po dwóch dniach Orst zwrócił się do Jonathana z widocznym zadowoleniem
- Wydaję mi się, że zadziałało! Nareszcie się wyspałem,nie miałem żądnych, ale to żadnych snów, spałem całą noc jak kamień- mówił wyraźnie uradowany.
- Bardzo się cieszę – odparł chemik- wiedziałem, że ten „odświeżacz powietrza” będzie działał. Proszę o przekazanie go pozostałym współwięźniom. A jutro porozmawiamy o dalszych moich planach opuszczenia się z tego miejsca
- Jesteś niebezpiecznym człowiekiem – zwrócił się do Jonathana Akiro.
-Nieprawda po prostu nie potrafię się bezmyślnie komuś podporządkować i pewnie dlatego do tej pory się nie ożeniłem -roześmiał się Jonathan- a poważnie nigdy nie zgodzę się na to, aby jakiś osobnik albo jakaś organizacja decydowała o moim losie. Zwłaszcza, że niczym nie zasłużyłem na zamknięcie w więzieniu choćby najbardziej luksusowym. Poza tym nie mam nic do stracenia. Wszyscy moi przyjaciele uważają mnie za zmarłego, a egzystencja tutaj jest dla mnie z tym równoznaczna ! Chcę uciec z tej wyspy i chcę opuścić ją razem z wami. Ale jeżeli nie to zrobię to sam ! Dlatego czas najwyższy Panowie określić się czy jesteście ze mną czy dalej chcecie tutaj umierać ! Proszę zastanówcie się nad tym - odparł Jonathan wychodząc.
Następnego dnia po przejściu do sali wypoczynkowej Jonathan stając w drzwiach zapytał.
- Czy przemyśleliście moją propozycję ?
- Jestem z tobą -natychmiast odpowiedział Borys- też nie mam nic do stracenia wystarczająco długo tutaj siedziałem bezczynnie czas na zmianę klimatu- dodał .
- Ja także – powiedział Orst – dopiero teraz widzę jakiej byliśmy poddawani presji.
Przez cały ten czas mieszali nam w głowach , wyciągali wszystkie myśli i wpajali beznadziejność sytuacji. Mam wrażenie,że dopiero od dwóch dni powraca mi jasność myśli.
- Jestem już starym człowiekiem. Niewiele pozostało mi życia- odezwał się Akiro- ale ja też chciałbym zobaczyć jeszcze swoje ukochane Kioto. Mam nadzieję,że mogę wam jakoś pomóc.
- Doskonale !- uradowany odpowiedział Jonathan- wiedziałem,że mogę na was liczyć. Teraz musimy opracować szczegółowy plan ucieczki. Jak już mówiłem przypuszczalnie trzymają was tutaj ponieważ w razie problemów wasza wiedza i umiejętności mogą być przydatne. Po pierwsze musimy ustalić kto właściwie kryje się za Brengoldem a właściwie kto jest jego szefem. Będąc tutaj o wiele dłużej ode mnie na pewno nie jedno słyszeliście od strażników, ludzi tutaj pracujących chociaż ja nikogo takiego nie spotkałem czy nawet od samego Brengolda. Wystarczy pomyśleć, przypomnieć sobie szczegóły postarajcie się panowie. Po drugie musimy zyskać przyjaciół wśród strażników, zdobyć ich zaufanie i spowodować, żeby i oni również zaczęli się zastanawiać nad swoim położeniem. Po trzecie wiadomo wam, że Brengold dobrowolnie nas nie wypuści dlatego musimy niestety zdobyć broń i to skuteczną! Niestety przewiduję użycie siły w stosunku do nas dlatego musimy mieć się czym bronić! Proszę nie protestujcie – dodał szybko widząc wzburzenie wśród kolegów- wiem ja też nie pochwalam takiego postępowania ale obawiam się,że nie będziemy mieć innego wyjścia. Musimy coś wymyślić.
- Nie bardzo wyobrażam sobie jak mamy zdobyć zaufanie naszych „opiekunów”- powiedział Borys – to specjalnie wyszkoleni ludzie tyle lat tu jestem i nie udało mi się jakoś sprowokować do szczerej rozmowy żadnego ze strażników z którymi miałem styczność.
- Widocznie masz za mało osobistego uroku – roześmiał się Jonathan.
- Tobie to łatwo – odparł naburmuszony Borys – z tobą współpracuje kobieta.
- To nie ma nic do rzeczy- Jonathan nagle spoważniał- jestem chemikiem i trochę studiowałem psychologię wiem jak postępować z ludźmi. Jak myślicie dlaczego tak łatwo udało mi się zdobyć wasze zaufanie ? Jestem tutaj zaledwie kilkanaście dni i już udało mi się nawiązać dosyć dobry kontakt z dwojgiem ludzi spoza naszej czwórki wydaje się wam, że to zasługa mojego „uroku” nieprawda. To jest właśnie czynnik ludzki możliwość oddziaływania na innych przy pomocy bardzo prostych narzędzi. Co wiecie o zmyśle węchu ?
- To jeden z najstarszych zmysłów tak zwany zmysł chemiczny zapachy odczuwa się na skutek przenikania związków chemicznych przez błonę śluzową do receptorów znajdujących się w kanałach nosowych człowieka- wyrecytował Akiro.
- Bardzo ładna definicja biologiczna- uśmiechnął się Jonathan- ale niezupełnie o to mi chodziło. Otóż zgodnie z tym co powiedział prof. Jamare jest to jeden z najstarszych zmysłów człowieka i najczęściej niedoceniany. Właściwie nie zdajemy sobie sprawy dlaczego coś nam się podoba a coś innego mniej na przykład kwitnące drzewo ?
- Ładnie pachnie i ładnie wygląda.
- No właśnie ładnie pachnie a jeśli nawet nie czujemy tego zapachu patrząc na fotografię to wiemy, że ładnie powinno pachnieć. Pamiętamy ten aromat. Tak samo jak pamiętamy różne przyjemne zapachy nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Podobnie jest z ludźmi. Dla nas mężczyzn piękna kobieta powinna ładnie pachnieć .
- Tak działają przecież feromony – powiedział Borys.
- Tak ale każdy człowiek różnie interpretuje docierające do nas informacje zawarte w aromatycznych związkach chemicznych nie wspomnę tutaj o różnych alergiach i uczuleniach na zapachy. Ale krótko pracując prawie 15 lat w firmie perfumeryjnej udało mi się wyodrębnić kilka grup związków nazwijmy je aromtycznych. Dzięki temu potrafię używając odpowiednich zestawów chemicznych oddziaływać na niektórych ludzi. Człowiek używający odpowiednich perfum może zwrócić na siebie uwagę, może łatwiej nawiązać kontakt i łatwiej przekonać do swoich poglądów inną osobę. Tak przy pomocy takich perfum możecie manipulować oczywiście w pewnym ograniczonym stopniu ludźmi- powiedział Jonathan wyjmując z kieszeni trzy fiolki perfum- to dla was panowie i miłej rozmowy ze swoimi strażnikami !
Jonathan wyszedł z pokoju po raz kolejny zostawiając zdumionych naukowców.
  

wtorek, 21 stycznia 2014

TOTALNA INWIGILACJA VII

                                                    ROZDZIAŁ VII

Następnego ranka Jonathan zmierzając w stronę laboratorium zwrócił się do swojej opiekunki.
- Pani Eleno chciałbym coś pani ofiarować. Ale bardzo proszę aby nie zrozumiała pani tego opacznie. Wie pani,że jestem chemikiem i pracowałem długo w firmie wytwarzającej perfumy. Teraz mając sporo czasu dokończyłem pewien projekt. Proszę tyko powiedzieć czy ten zapach się pani podoba ? - powiedział podając kobiecie małą fiolkę z przezroczystą substancją- niech się pani nie obawia, nie jestem taki zły, nie otruje się pani zapewniam po prostu chcę żeby moja praca była dla kogoś przydatna.
Elena wzięła flakonik ostrożnie wyjęła korek i powąchała.
- Całkiem miły zapach.
- Jeśli się pani podoba, proszę zatrzymać to całkiem nowa nuta zapachowa absolutnie nie dostępna na rynku i pewnie nigdy tam nie trafi no chyba ,że pani szef postanowi zainwestować w rynek perfumeryjny- roześmiał się Jonathan.
- Dlaczego mnie pan to daje profesorze ?
- Już mówiłem specjalizowałem się w tworzeniu perfum dla kobiet a tutaj tylko pani może ocenić moja pracę. Ale przyznam się, że będę potrzebował pani pomocy
- Ooo wiedziałam,że nic za darmo- roześmiała się Elena – co mogę dla pana zrobić za ten flakonik perfum ?
- Nic wielkiego potrzebuję zwykłego płynu do mycia okien ale w atomizerze. A właściwie to potrzebuję samego pojemnika do rozpylania płynów. Chcę trochę poprawić nastrój naszym naukowcom dlatego postanowiłem w salonie rozpylić trochę płynu zawierającego coś w rodzaju gazu rozweselającego całkiem nieszkodliwa substancja. Taki niewinny żart -dodał.
- Da się zrobić. Mam nadzieję,że nie zrobi pan niczego głupiego !
- Ależ nie gwarantuję, że nic się nie stanie – przynajmniej na razie dodał w myślach Jonathan. Przy obiedzie Orst Paladan nie wytrzymał i zwrócił się do Jonathana.
- Jak tam sprawdzanie twojej teorii w praktyce ?
- W najlepszym porządku. Pracuję nad tym. Będziesz pierwszym,który się dowie o efektach mojego eksperymentu. Ale proszę jeszcze uzbroić się w cierpliwość, ostatecznie nigdzie nam się nie spieszy prawda ?- Roześmiał się Jonathan.
Kilka następnych dni nic specjalnego się nie działo. Żaden z naukowców nie zadawał pytań a Jonathan również nie podejmował tematu. Dopiero po kilku dniach trochę wcześniej niż zwykle Jonathan usłyszał pukanie do drzwi.
-Proszę- zawołał
-Dzień dobry – Elena otworzyła drzwi- mam to o co pan prosił profesorze- powiedziała podając Jonathanowi plastikowy pojemnik do połowy wypełniony płynem.
- Nie ma pan pojęcia ile zachodu kosztowało mnie zdobycie tego zwykłego płynu do szyb. Do tej pory zastanawiam się dlaczego robię to dla pana.
- Ponieważ jest pani bardzo miłą i sympatyczną osobą i lubi pani pomagać innym.
- Proszę mi już tak nie komplementować – kobieta była wyraźnie rozdrażniona.
- Przepraszam już nie będę. Ale teraz ja muszę pani zadać pytanie osobiste. Co taka osoba jak pani robi w takim miejscu. Jakie czynniki spowodowały,że pani jest tutaj i pracuje dla Brengolda ?
- To dość krótka historia. Wychowałam się w domu dziecka, nie mam żadnej rodziny. W wieku 15 lat poszłam a raczej skierowano mnie do szkoły o wojskowej. Podobno ujawnił się u mnie talent przywódczy tak opiekunka z domy dziecka umotywowała moje skierowanie do szkoły. A tak naprawdę to chciała się mnie pozbyć. Wie pan jak to jest dzieci z domy dziecka muszą o siebie zadbać, a ja nigdy nie stroniłam od bójek z chłopakami byłam jak to nazywają „trudnym dzieckiem” . Po ukończeniu szkoły nie bardzo chcieli mnie wziąć do armii dlatego wybrałam pracę w firmie ochroniarskiej. Pewnego dnia przyjechał pan Brengold i zaproponował pracę na wyspie. Nigdy nie byłam za granicą. Pomyślałam, że to może być niezła przygoda i tak właśnie się tutaj znalazłam. Ogólnie nie narzekam mam co jeść , mam swój pokój, czego więcej oczekiwać ?
- Nie uważa pani ,że to trochę mało ? Nie chciałaby pani po pracy iść do kina? Albo do restauracji zjeść romantyczną kolację z kimś bliskim ? Czy myślała pani jakie ma pani tutaj perspektywy ? Wreszcie muszę zapytać czy nie chce pani stąd wyjechać ?
- Właściwie parę razy myślałam o opuszczeniu tej wyspy. Ale to nie takie proste. Po pierwsze gdzie miałabym pojechać? Poza instytutem nie mam domu, pracy, pieniędzy, nikogo nie mam do kogo mogłabym się zwrócić, a ponadto myśli pan profesorze, że pan Brengold pozwoli mi wyjechać ?
- A musi się pani pytać o pozwolenie ? Podpisała pani dożywotni kontrakt czy co – oburzył się Jonathan – Jest pani młodą, ładną i zaradną kobietą i proszę nie protestować bo widzę jak pani kręci głową myśli pani, że sobie nie poradzi? A poza tym zawsze ktoś z panią może stąd uciec i wcale nie mam na myśli tylko siebie – roześmiał się Jonathan- ale już musimy iść do laboratorium, bo jeszcze się ktoż zainteresuje o czym tak długo rozmawiamy.
Jonathan wziął pojemnik z płynem i skierował się w stronę korytarza. Elena już się nie odezwała przez całą drogę. No to zasiałem ziarno niepokoju- pomyślał Jonathan bardzo z siebie zadowolony- teraz tylko trzeba rozdmuchać tę iskrę i jak dobrze pójdzie to będzie z tego niezły pożar. Po pracy w laboratorium jak co dzień spotkał się z pozostałymi naukowcami.
- Chciałeś się dowiedzieć jak przebiegają moje badania Orst – zwrócił się do matematyka- masz okazję wziąć w nich udział. Proszę o sprawdzenie działania tego specyfiku – powiedział podając atomizer wypełniony jakimś fluoryzującym płynem_
- Co to jest?
- Coś co powinno pomóc się wyspać- roześmiał się Jonathan.
-Środek nasenny w płynie? -zapytał Borys.
- Niezupełnie. Czy wiecie panowie jak zabezpiecza się samoloty i okręty przed wykryciem przy pomocy radaru ? Pewnie wiecie lepiej niż ja,że kluczową rolę odgrywa kształt obiektu, a także pokrycie powierzchni specjalną powłoką pochłaniającą fale elektromagnetyczne. To jest właśnie taka substancja częściowo pochłaniająca fale radiowe ! Ostatecznie pracowałem dla wojska prawie 10 lat- dodał z dumą Jonathan- Proszę jutro rano przed wyjściem do pracy dokładnie rozpylić ten środek najlepiej w pobliżu ścian. Jest całkowicie bezbarwny, nie toksyczny. Dodałem trochę substancji aromatycznych w razie pytań możemy się tłumaczyć ,że jest to odświeżacz powietrza. Jutro przekażesz Borysowi, a potem użyje tego prof. Akiro nie oszczędzajcie tego mam zrobione jeszcze kilka litrów tego specyfiku. Zobaczymy jaki będzie efekt.
 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

TOTALNA INWIGOLACJA VI

                                                           ROZDZIAŁ VI

Kilka następnych dni minęło właściwie bez żadnych niespodzianek. Jonathan bardzo intensywnie pracował w laboratorium. Zgodnie z tym co mówił Paladan przed obiadem dostarczał Elenie listę potrzebnych składników i następnego ranka wszystko leżało w laboratorium. Na pytania strażniczki czym się obecnie zajmuje odpowiadał zdawkowo , iż powrócił do tych doświadczeń, które przeprowadzał przed pożarem laboratorium. Po obiedzie jak pierwszego dnia spotykał się z pozostałymi naukowcami. Pomimo,że nikt nie wrócił do rozmowy o ucieczce w rozmowach wyczuwało się lekkie napięcie. Jonathan także nie poruszał tego tematu rozmawiali głównie o komputerze,jaka to niezwykła maszyna, czym się każdy z nich zajmuje. Udało mu się również dowiedzieć kilku ciekawostek o miejscu w którym się znajdował. Okazało się,że każdy naukowiec ma swojego „opiekuna”, strażnika pilnującego głównie jego, Jonathan miał trochę szczęścia ponieważ Elena okazała się dosyć rozmowną i sympatyczną kobietą. Na pytania Jonathana odpowiadała chętnie o ile nie dotyczyły spraw zawiązanych zabezpieczeniem ośrodka. Po tygodniu Jonathan po skończonej pracy w laboratorium z uśmiechem przywitał się ze współwięźniami.
- Widzę że jesteś dzisiaj w dobrym humorze – zagadnął Zawidowsky podczas obiadu
- A tak. Właśnie udało mi się skończyć pewien etap do doświadczeń nad którymi pracowałem jeszcze na wolności. Jedyny plus pobytu tutaj to taki, że mając do dyspozycji świetnie wyposażone laboratorium i dużo czasu mogę robić to co chcę i na razie nikt nie ingeruje w moją pracę.
- To może powiesz czego dokonałeś ? -zapytał Jamare
- No jeszcze niczego wielkiego nie dokonałem. Uzyskałem pewną substancję, która ma bardzo ciekawe właściwości. Ale ni chcę się na razie chwalić, ponieważ teraz muszę przeprowadzić serię eksperymentów potwierdzających moja teorię.
- Ale jesteś enigmatyczny – burknął Paladan – jak nie chcesz to nie mów.
- Powiem , powiem- roześmiał się Jonathan – ale muszę jeszcze sprawdzić kilka rzeczy nie było by mi miło , gdyby okazało się , że całkowicie się mylę cierpliwości panowie mamy dużo czasu przecież nigdzie się nie wybieramy !
Po obiedzie jak zwykle poszli wszyscy do pokoju wypoczynkowego. Jonathan nalał sobie kieliszek koniaku.
- Dręczy mnie ciągle jeden problem- zwrócił się do Jamare – profesorze Akiro niech mi pan powie dlaczego tutaj nie mogę spać ?
-Dlaczego właśnie mnie zadajesz to pytanie ?
- Nie domyśla się pan ? Jest pan biologiem zna się pan na organizmach żywych również ludzkich a ponadto jest pan tutaj najdłużej.
- Pytasz Jonathanie dlaczego miewasz koszmary ? Nikt z nas nie śpi dobrze wszyscy, nawet strażnicy miewają tutaj koszmarne sny. Prawdopodobnie spowodowane jest to bezpośrednim sąsiedztwem elektrowni atomowej o wytwarzanym promieniowaniem.
- Bzdura -żachnął się Zawidowsky- kiedyś mieszkałem w elektrowni atomowej i nie miałem żadnych problemów z zasypianiem.
- Ja również miałem szczęście mieszkać w ośrodku w którym znajdował się reaktor atomowy i podzielam zdanie Borysa – odparł Jonathan – wydaje mi się, że problemy z snami powoduje ten sławetny „mózg elektronowy” znajdujący się w podziemiach. Mam również teorię, że to oddziaływanie jest celowe. Jak myślicie dlaczego tutaj nie ma kamer monitorujących ? , dlaczego nikt nie pyta czym się zajmujemy?Ponieważ Brengold doskonale wie co robimy. Jeżeli jego teoria jest prawdziwa, a myślę że jest to nie musi nas monitorować. W czasie kiedy my udajemy się na spoczynek komputer odczytuje nasze fale mózgowe i analizuje nasze myśli. Wszystkie pokoje naszpikowane są czujnikami jednakże technika nie jest doskonała. Zrobiłem eksperyment. Przedwczoraj przesunąłem tapczan w drugi koniec pokoju, na dodatek położyłem się na odwrót a na miejscu mojego tapczanu postawiłem wazon z kwiatami. Wyobraźcie sobie, że spałem znacznie lepiej a rano jak się obudziłem woda wa wazonie z kwiatami była ciepła. Oczywiście kwiaty zwiędły. Natomiast jak wróciłem do pokoju wszystko było po staremu a tapczan przyśrubowany do podłogi.
Daje do myślenia prawda?
- Ciekawe nigdy nie myślałem w ten sposób – powiedział Jamare- tyle lat tutaj jestem i nie wpadło mi do głowy,żeby przesunąć tapczan.
- A mnie tak tylko w moim pokoju był od początku przyklejony do podłoża- odparł Paladan- ale nie zastanawiałem się w ten sposób nad kwestią złych snów. Myślałem, że jest to wynik klimatu lub szumu oceanu.
- Przecież w pokojach panuje idealna cisza i temperatura- powiedział Zawidowsky – a jeśli teoria Jonathana jest prawdziwa to nasze próby obmyślenia planu ucieczki są nie realne. Ponieważ Brengold doskonale zna nasze zamiary.
- Nie zupełnie. Właśnie na tym pracowałem cały tydzień. Teraz muszę tylko sprawdzić w praktyce moją teorię. Nazwałem ją czynnik ludzki. Za kilka dni podam wam wynik mojego doświadczenia. A teraz dobranoc panom.
Jonathan w doskonałym humorze opuścił pokój zostawiając zdumionych towarzyszy.