środa, 27 maja 2015

Spotkanie u schyłku.

                                                  SPOTKANIE U SCHYŁKU



To był wyjątkowo zimny i ponury dzień nawet jak na październik.

 Robert siedział w swojej ulubionej kawiarni i gapił się na parującą filiżankę kawy.

 Co za idiotyczny dzień- myślał- źle się zaczął i ponuro się kończy. Nie dość,że w pracy same problemy to jeszcze ta diagnoza lekarska. Nieżyt żołądka jaka banalna choroba proszę stosować dietę, wyeliminować alkohol, używki, ostre przyprawy, ble,ble ble... Robert miał już serdecznie dość tego wszystkiego, odnosił wrażenie , że cały świat był jednym wielkim bagnem a on się w nie coraz bardziej zapada. Nic ale to nic w życiu mu się nie udało ! Przecież wczoraj skończył 40 lat i na pewno już nie osiągnie tak wymarzonego sukcesu. Jego plany już wyblakły jak stare fotografie. Kiedyś wydawało się, że czeka go kariera, duże pieniądze przecież był „obiecującym młodym człowiekiem” jak usłyszał od dziekana wydziału. Ale było to tak dawno. Teraz czuł się jak starzec. Coraz bardziej narastała w nim gorycz i zazdrość. Zazdrościł wszystkiego wszystkim. Kolegom z pracy sukcesów,młodym radości,

bogatym majątku długo można wymieniać te rzeczy ,które powodowały w nim narastającą złość. Dlaczego jest tak wiele niesprawiedliwości – myślał- dlaczego jedni ludzie mają wszystkiego w nadmiarze a innym brakuje podstawowych rzeczy i to nie tylko w sferze materialnej. Jemu brakowało wszystkiego talentu, szczęścia, pieniędzy. Całe życie sam w wynajętym mieszkaniu. Nie miał nawet swojego samochodu. Dlaczego tak jak w bajce nie złowiłem złotej rybki, która spełnia trzy życzenia , albo nie zjawił się czart z cyrografem, który wystarczyło podpisać kroplą krwi koniecznie z serdecznego palca -uśmiechnął się do tej myśli – i za „duszę” spełnił każde żądanie. I gdyby mnie zaproponował taki kontrakt to natychmiast bym się zgodził. Ale to jest świat realny tutaj rybki nie spełniają życzeń a diabli nie zabierają ludzkich „dusz”. Jaki ja jestem nieszczęśliwy – rozmyślał Robert.

- Bo się zaraz rozpłaczę !!!

- Słucham ? Co pan robi ? -Robert prawie wykrzyknął do mężczyzny przysiadającego się o jego stolika.

- Przepraszam bardzo. Czy mogę tutaj usiąść ? Nie lubię samotnie pić kawy bo nachodzą mnie różne myśli-powiedział nieznajomy usiadając naprzeciwko. Był to elegancki mężczyzna około 45 lat siwawy w tweedowej marynarce uszytej na miarę.

- A może ja nie życzę sobie towarzystwa-zapytał Robert- jest pełno wolnych miejsc.

- Ale już powiedziałem nie lubię być sam a pan jak widzę bardo potrzebuje dzisiaj towarzystwa i to osoby wyjątkowej a za taką jestem uważany !

To mówiąc popatrzył w stronę kelnerki , a ta natychmiast przyniosła parująca kawę.

- Skąd pan wie czego ja dzisiaj potrzebuję ? Znowu prawie wykrzyknął Robert.

- Proszę się tak nie denerwować. Jeszcze przed chwilą rozczulał się pan nad sobą Robercie chyba mogę się tak do pana zwracać ? A teraz zrobiłeś się agresywny.

- Nie życzę sobie aby pan zwracał się do mnie po imieniu a w ogóle nie znam pana i nie wiem skąd zna pan moje imię a w ogóle o czym pan mówi !!!

- O przepraszam popełniłem niezręczność nie przedstawiając się. A to dlatego,iż jestem powszechnie znany. Możesz się do mnie zwracać Mr. Vos albo po prostu M. natomiast dobrze wiesz o czym mówię. Byłem w pobliżu i usłyszałem jak się roztkliwiasz na sobą więc postanowiłem cię trochę „pocieszyć” miło z mojej strony prawda?

- Jak to „usłyszałem” przecież nic nie mówiłem ?

- Potrafię czytać w myślach. Fajnie co nie? Siedzi sobie taki człowieczek przy kawie i nie domyśla się nawet, że ktoś dobrze wie o czym duma zwłaszcza jak płacze nad swoim losem.

- A jeśli nawet to co pana to obchodzi panie M.

- Oj bardzo obchodzi zwłaszcza kiedy w pełnym przekonaniu wołasz w myślach „ach gdyby zjawił się czart z cyrografem to bez wahania zgodziłbym się na wszystko”

- ??? to znaczy , że jest pan diabłem,i przyszedł pan po moją duszę ??

- Mam wiele imion.

- Ale to przecież nie możliwe, to się nie zgadza z moim światopoglądem! Aha wiem już, lekarz uprzedzał, mam halucynacje. To nie dzieje się naprawdę.

- A to ciekawe. Nie zgadza się z twoim światopoglądem? Przecież jesteś katolikiem chodziłeś do kościoła, słuchałeś kazań, uczyłeś się religii tylko potem nagle przestałeś praktykować i jak sam powiadasz „jestem wierzący ale niepraktykujący”

więc twój światopogląd wierzącego człowieka przyjmuje „ niebo” więc także„piekło”

prawda? Zresztą nie mam ochoty aby cię przekonywać o mojej realności. Jestem tutaj ponieważ akurat byłem w pobliżu i postanowiłem się napić kawy a tutaj dają naprawdę dobrą kawę nawiasem mówiąc jeden z moich wynalazków- roześmiał się głośno M.

- Ok załóżmy, że ci wierzę więc jak rozumiem teraz wyciągniesz cyrograf i zawrzemy umowę, w której stawką będzie moja dusza?

- Jaki cyrograf? Ja przyszedłem na kawę po co mamy spisywać umowę, kiedy i tak należysz do mnie !

- Jak to? Należę do pana?

- Po prostu jak większość ludzi robisz wszystko, aby się do mnie dostać. Popatrz na swoje całe dorosłe życie jesteś małym zakłamanym szowinistycznym śmieciem!

Płaczesz nad swoim losem. A kto jest odpowiedzialny za tą sytuację w jakiej się obecnie znalazłeś ! Pomyśl i odpowiedz szczerze zaraz po studiach pracowałeś z przyjacielem nad ciekawym nowatorskim projektem...

- Niech mi pan tego nie przypomina od tego zaczął się mój pech „przyjaciel” ukradł moje pomysły i sam w tajemnicy ukończył zadanie i szybko przedstawił szefowi nie wspominając o mojej pracy!

- Taak? a kto fałszował wyniki badań, żeby opóźnić oddanie projektu ? Tyko kolega cię rozgryzł i pierwszy dokończył zleconą pracę był po prostu sprytniejszy. Kolejna sprawa użalasz się, że jesteś samotny. Pamiętasz Joannę ładną młodą i trochę naiwną dziewczynę, która obdarzyła cię uczuciem i co ?

-Nie pasowaliśmy do siebie ona miała bardzo niewielkie potrzeby a ja, ja chciałem czegoś więcej chciałem się rozwijać, coś osiągnąć!

- Jasne! Orzeł się znalazł uważaj bo zaraz odfruniesz! Chciałeś osiągnąć. Głównie wypchany portfel a ona nie była zamożna i to była podstawowa przyczyna tego nie pasowania do siebie. A własne mieszkanie? Mogłeś wziąć kredyt nie zarabiasz tak mało i ciągle masz pracę.

- Nie chciałem się wiązać myślałem,że wyjadę stąd.

- Nawet ci się udało. Najdalej pojechałeś do sąsiedniego miasteczka nie licząc wycieczek szkolnych prawda? Twoja chęć podróżowania jest porażająca! Ty po prostu nie boisz się zmian. Jesteś normalnym tchórzem !!! Tak więc nie płacz nad swoim losem bo jak widać nic nie zrobiłeś do tej pory aby go zmienić.

- Do tej pory? -Robert złapał się tego zdania – to znaczy, że może coś się wydarzyć w moim życiu?

- Jasne. Wydarzy się i to w niedalekiej przyszłości,ci a ja mogę ci w tym pomóc.

- Jak ???

- No mam pewne możliwości, koneksje. Znam pewne wpływowe osobistości. Zapewne byłbyś bardzo zdziwiony ile ludzi jest powiązanych z moją osobą. Tylko to zależy od ciebie czy chcesz coś osiągnąć czy dalej użalać się nad sobą przy filiżance kawy i kieliszku?

- Co mam zrobić? Zapisać swoją duszę?

- Niee to bajki dla dzieci „dusza” coś takiego nie istnieje to wymysł klechów – roześmiał się trochę zbyt głośno M.- wystarczy,że podejmiesz odpowiednie zobowiązanie i wykonasz wyznaczone przeze mnie zadanie niezbyt trudne zresztą.

- Jakie to zadanie? Na czym polega?

- Bardzo proste zaraz wszystko ci wyjaśnię tylko najpierw muszę wiedzieć czy zobowiązujesz się wykonać to o co poproszę. To jest warunek dalszej naszej współpracy – głos M. stał się nagle bardzo miły-sam rozumiesz ja też mam swoich szefów i muszę zachowywać pewne zasady.

- No nie wiem czy mam się tak w ciemno zgadzać – zastanawiał się Robert.

- Jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu.

- Chcę zmian, ale – Robert zawiesił głos – nie jestem pewien czy mogę panu ufać. Wie pan o mnie bardzo dużo.

- Wiem o tobie wszystko!

- Właśnie i to mnie przeraża - trochę – dodał po chwili Robert.

- Jak chcesz tylko nie masz wiele czasu do zastanawiania – głos M. znów stał się szorstki i opryskliwy – nie mam zamiaru tracić dla ciebie całego wieczoru. Wiedz tylko, iż drugiej szansy nie dostaniesz!

- Nie chyba odpuszczę ostatecznie jak pan sam powiedział nie lubię zmian. A układy z panem raczej nie wróżą nic dobrego. Tak myślę.

- Jesteś wyjątkowo nie konsekwentny! Najpierw jęczysz wzywasz mnie a teraz się boisz i wycofujesz. Myślisz, że jesteś jedyny. Takich jak ty są miliony jak ci się zdaje dlaczego niektórzy mają wszystko a inni nic? Bo trzeba w odpowiednim czasie podjąć wyzwanie nie zmarnować nadarzającej się okazji. Chwytać każdy dzień a nie myśleć co potem. Trzeba wiedzieć z kim „wejść w układy”. Myślisz,że komuś na tobie zależy. Nie łudź się. Ani piekło ani tym bardziej niebo nie na zamiaru o was walczyć zresztą popatrz – M. zrobił nieznaczny ruch ręką i Robert nagle zobaczył jakby czerwoną obwódkę wokół głów większości ludzi siedzących teraz w kawiarni. Spojrzał przez okno czerwona jaskrawa poświata otaczała ludzi. Było w tym coś przerażającego.

- C co zrobiłeś !

- Pozwoliłem ci zobaczyć więcej ci wszyscy „rozświetleni”to moi podopieczni oni należą do mnie a ty jak świecisz! Szkoda,że tutaj nie ma lustra cha cha cha- rozległ się złowieszczy śmiech M.

- Zostaw mnie - Robert zerwał się z krzesła – odejdź zostaw w spokoju.

- Dobrze jak chcesz – twarz M. wykrzywiła się w nieprzyjemnym grymasie- zostajesz sam nic ci już nie pomoże zmarnowałeś swoją jedyną i ostatnią szansę!!!

Robert szybko wyszedł z kawiarni. Przelotnie zobaczył tylko miły uśmiech kelnerki wokół, której roztaczała się dla odmiany błękitna poświata. Wyszedł mocno skołowany na ulicę deszcz właśnie znów zaczynał padać, powiał zimny wiatr. Postawił kołnierz płaszcza i nie rozglądając się wszedł na ulicę. Poczuł tylko silne uderzenie w bok i ciemność. Otworzył oczy i w zupełnej ciszy ujrzał pochylających się nad nim ludzi .Widział, że coś mówią. Ktoś krzyczał do telefonu, ale Robert nie słyszał słów, zupełnie nic. Nagle spośród pochylających się ludzi wyłoniła się znajoma twarz kelnerki z kawiarni opuszczonej przed chwilą i usłyszał wyraźny spokojny głos

- Już dobrze, nie jesteś sam, spokojnie ktoś po ciebie przyjdzie, skończyły się twoje problemy.

Robert zamknął oczy i zapadła ciemność.