czwartek, 27 lutego 2014

TOTALNA INWIGILACJA X

                                                             


                                                                  ROZDZIAŁ X

Jonathan właśnie kończył śniadanie kiedy ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Stanął w nich ten sam strażnik ,który wczoraj zaprowadził Jonathana do gabinetu Brendolda.
Co za nieprzyjemny typ -pomyślał Jonathan a na głos powiedział.
- Kultura wymaga aby zapukać przed wejściem do czyjegoś mieszkania.
- Nie jest pan tutaj na wczasach – odburknął strażnik- nie puka się co więziennej celi panie Garet – dodał głośno się śmiejąc- idzie pan do pracy.
Jonathan powoli wstał i wyszedł z pokoju. Tego dnia przy obiedzie był wyjątkowo małomówny. Kiedy wszyscy przeszli do pokoju wypoczynkowego Borys zapytał
- Co się z tobą wczoraj działo ?
- Miałem szczerą rozmowę z naszym gospodarzem- odparł Jonathan – dostałem oficjalne ostrzeżenie. Mam nie organizować rebelii tylko zająć się pożytecznymi doświadczeniami chemicznymi. W przeciwnym razie zostanę wyeliminowany.
- I co teraz ? – przestraszony zapytał Akiro.
- Nic oznajmiłem Brengoldowi , że nie zmienię swojego postępowania – roześmiał się Jonathan – oznacza to jednak,że ktoś życzliwy powiadomił naszego gospodarza o naszym spisku. Oznacza to,że musimy być trochę ostrożniejsi. Na wszelki wypadek bądźcie panowie przygotowani na jakieś zdecydowane działania. Na razie proponuję robić swoje i nie przejmować się zanadto groźbami. A teraz do widzenia panom.
Jonathan poszedł do swojego pokoju, a za nim jego nowy „opiekun”. Póżnym wieczorem ktoś cicho zapukał do drzwi.
-Proszę.
- Dobry wieczór – w drzwiach stał Eryk- chcę panu coś pokazać profesorze. Proszę ze mną. Po drodze będziemy mogli swobodnie porozmawiać, dzisiaj przy monitoringu dyżur pełni Elena więc możemy czuć się swobodnie.
Jonathan założył wygodną bluzę dresową i wyszedł z Erykiem.
- Czego chce się pan dowiedzieć ? – zapytał Eryk na korytarzu.
- Proszę powiedzieć ile jest osób w tym kompleksie?
- Jest tutaj 30 strażników, 5 techników zajmujących się mózgiem tak nazywamy ten superkomputer 4 ludzi w elektrowni jądrowej obok 2 pokojówki i 4 osoby przygotowujące posiłki.
- Na kogo możemy liczyć w razie próby ucieczki ?
- Myślę,że na pewno na 6 osób z ochrony czterech kolegów i dwie kobiety. Z technikami z elektrowni także mam dobre kontakty, ludzie z obsługi są raczej neutralni i nie będą przeszkadzać natomiast grupa 10 strażników i komputerowcy są całkowicie oddani Brengoldowi. Strażnicy to straszne zabijaki i na pewno nie przepuszczą ewentualnej rozróby. A technicy komputerowi zachowują się jak w amoku. Mało mówią chodzą jak nawiedzeni. Podejrzewam,że tak działa stałe przebywanie w pomieszczeni z komputerem.
- Jak się kontaktujecie ze światem zewnętrznym ?
- Są tutaj trzy śmigłowce. Dwa małe te, które widziałeś na wyspie i jeden wielki rosyjski MI pasażerski bardzo rzadko używany. Co drugi dzień jeden ze śmigłowców leci na sąsiednie wyspy po prowiant , ponieważ tutaj nie mogą lądować samoloty z kontynentu.
- Czy ktoś z was umie pilotować helikopter ?
- Jasne wszyscy strażnicy mają licencje pilota.
- Policzmy rozkład sił. Po stronie Brengolda 10 uzbrojonych strażników plus 5 techników komputerowych po naszej stronie 7 ochroniarzy, 4 naukowców z których tylko ja i Borys potrafimy posługiwać się bronią oraz 4 ludzi z elektrowni ,którzy też pewnie będą chcieli się stąd wyrwać. Wszystko będzie zależało od tych 13 niezdecydowanych strażników posiadających broń. Aby mieć możliwość ucieczki musimy zrobić sabotaż. Trzeba zająć czymś ludzi Brengolda.
Jonathan cały czas zastanawiał się gdzie Eryk go prowadzi. Po minięci drzwi do laboratoriów kierowali się na niższe poziomy, co pewien czas mijali drzwi zabezpieczone zamkiem szyfrowym. W pewnym momencie Eryk powiedział
- Znajdujemy się bezpośrednio przed pomieszczeniem w ,którym znajduje się superkomputer. Aby tutaj wejść trzeba znać zmieniany codziennie kod. Kody te zna tylko trzech ludzi Brengold, technik mający tego dnia dyżur i szef zmiany strażników. Dzisiaj ja pełnię tą funkcję. Mamy mało czasu po 10 minutach w gabinecie szefa zapali się lampka otwarcia drzwi. Sam ustawiłem to opóźnienie dlatego musimy się wyrobić w 9 minut !
Jonathan zauważył,że przy tych drzwiach na zamku szyfrowym nie było cyferek ani literek jak na poprzednich tylko jakieś dziwne znaki złożone jakby z pisma klinowego.
- A co to za znaki ? - zapytał
- To podobno starożytny alfabet. Zna go tylko Brengold. Ja sobie zrobiłem zdjęcie hasła – powiedział Eryk wyciągając mały prosty aparat cyfrowy.
Eryk włączył stoper i szybko wpisał zaszyfrowany kod. Drzwi otworzyły się z cichym szumem. Weszli do wielkiej okrągłej rzęsiście oświetlonej sali. Na środku stał wielki sześcian z grubego szkła o długości boku około 5 metrów. W jednej ścianie wbudowane były drzwi bez klamki i bez zamka. Taka szklana płyta na zawiasach. Wewnątrz szklanego pomieszczenia na postumencie z jakiegoś tworzywa stał transparentny walec. Na posadzce wyłożonej śnieżnobiałymi płytkami było pełno kabli splecionych w wiązki grube na 10 centymetrów. Oraz kilka rur z przezroczystego tworzywa wypełnionych zielonym i różowym płynem a jedną płynęła jakaś szaro-brunatna ciecz. Wszystkie przewody przed jedną ścianą ze szkła wchodziły w podłogę aby pojawić się po drugiej stronie i w jakiś dziwny sposób były podłączone do dziwnego walca. Dziwnego ponieważ wypełnionego szaro – świetlistą substancją, w której co chwila pojawiały się jakieś błyski.
- No i jakie wrażenia – zapytał Eryk
- Kolosalne ! To jest chyba najlepsze słowo. Teraz wiem dlaczego mówicie na „TO”
mózg. To nie jest komputer mam wrażenie, że to żywa substancja a te błyski odzwierciedlają procesy myślowe. Nie jestem biologiem, ale znam się trochę na biochemii to wygląda jak mieszanina biopolimerów. Jak to działa ?
- Nie wiem. Wiem tylko, że potrzebuje ogromnej ilości energii oraz chłodzenia specjalną substancją.
- Czy można tam wejść ?
- Nie te drzwi może otworzyć tylko szef i proszę nie pytać w jaki sposób tylko jeden raz widziałem jak tam wchodził. Po prostu stanął przed drzwiami i one się otwarły.
Ale musimy już wychodzić zostało nam 2 minuty !
- Jeszcze chwilkę ! Te przewody z płynem to nie chłodzenie ! To coś dziwnego!
- Idziemy !
Eryk prawie siłą wyprowadził Jonathana.

poniedziałek, 17 lutego 2014

TOTALNA INWIGILACJA IX

                                                                 
                                                       ROZDZIAŁ IX
Nazajutrz Jonathan zajadając smaczne śniadanie podane przez pokojówkę ( już wiedział kto przynosi rano śniadanie i sprząta jego pokój w czasie jego nieobecności ) kobietę po czterdziestce prawdopodobnie pochodzenia latynoskiego. Usłyszał delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę – zawołał
- Dzień dobry – powiedziała wchodząc Elena- przepraszam, że przeszkadzam ale muszę z panem porozmawiać profesorze.
- Zapraszam na śniadanie sam wszystkiego nie zjem – uśmiechnął się Jonathan.
- Dziękuję przyszłam wcześniej ponieważ musimy poważnie porozmawiać.
- Zamieniam się w słuch !
- Proszę nie żartować. Kilka dni temu zapytał mnie pan czy nie chcę czegoś zmienić w swoim życiu. Otóż rozmyślałam dużo o naszej rozmowie i stwierdziłam,że mam już dość pobytu tutaj. Właściwie tak samo jak pan jestem więźniem tego miejsca !
- Tylko z tą różnicą, że pani chodzi uzbrojona i w razie mojej nie suborynacji pewnie bardzo szybko przywołałaby mnie pani do porządku prawda ?
- Takie mam rozkazy. Ale nie jestem robotem mam rozum i mogę ich nie wykonać prawda ? Wiem,iż zamierza pan uciec razem z pozostałymi naukowcami. Czy jeśli zdecydowalibyśmy się wam pomóc zabrałby nas pan ze sobą ? I pomógłby nam się odnaleźć w normalnym świecie ?
- Nam ? To znaczy pani i komu jeszcze ?
- Mnie i Erykowi szefowi strażników. Poznał go pan Eryk przyleciał po pana na wyspę po katastrofie.
- Ach to ten małomówny facet w idealnie skrojonym garniturze spod którego wystawał paskudny pistolet – nie bez złośliwości odparł Jonathan.
- Nie zna go pan profesorze ! To bardzo porządny i dobry człowiek.
- Pewnie sama dobroć- mruknął – ale serio jeśli nam pomożecie się stąd wyrwać to ja pomogę się wam znaleźć w nowej rzeczywistości. Mam jeszcze przyjaciół i znajomych. Ostatecznie byłem cenionym pracownikiem potężnej firmy, oraz wykładowcą na uniwersytecie. Wprawdzie kilka osób byłoby zaszokowanych moim zmartwychwstaniem, ale chciałbym zobaczyć ich minę.
- Mam rozumieć,że pan się zgadza na naszą współpracę ?
- Oczywiście !
- Jak możemy pomóc ? Czy ma pan jakiś plan ucieczki ?
- Ooo za wiele chce pani wiedzieć. Nawet jakbym miał już sprecyzowany plan to i tak pani bym go nie wyjawił. Proszę się nie obrazić ale jeszcze nie ufam pani do tego stopnia. Proszę porozmawiać Erykiem i zorganizować nam spotkanie wszystkim trojgu. Muszę się jak najwięcej dowiedzieć o tum ośrodku. Ile tutaj jest osób, czym się zajmują, jaką broń mają strażnicy, w jaki sposób kontaktujecie się ze światem zewnętrznym i tak dalej. Wie pani gdzie mnie znajdzie. A teraz chodźmy do laboratorium mam bardzo dużo pracy.
Jonathan tego dnia nie mógł się skupić na pracy, wciąż wracał myślami do porannej rozmowy. Nie mam się nad czym zastanawiać – myślał- ostatecznie moja mała intryga zaczyna działać. Udało mi się zmobilizować naukowców i zdobyć niezłych sprzymierzeńców o ile oczywiście nie jest to gra ze strony Eleny i jej przyjaciela. Mam nadzieję,że mnie nie zdradzą. W każdym razie trzeba się mieć na baczności.
Po obiedzie jak zwykle spotkali się w bibliotece. Jonathan nalewając sobie kieliszek koniaku zwrócił się do towarzyszy.
- Wiecie panowie co by nie mówić o naszym pobycie tutaj to jednak nie potrafię sobie odmówić tej przyjemności – podniósł kieliszek napełniony bursztynowym płynem – za to chwała naszemu gospodarzowi. Ale teraz proszę mówić czego się wam udało dowiedzieć ?
- Nawiązałem nareszcie rozmowę z moim opiekunem – zaczął Borys- i dowiedziałem się,że przebywa tutaj nie licząc nas około 30 osób. Głównie ochroniarze , ale jest tutaj również 5 pracowników naukowych takiego określenia użył Aleks. Mają do dyspozycji 3 śmigłowce. Codziennie wykonują patrole nad całą wyspą a raz na dwa dni jeden helikopter leci po zaopatrzenie.
- Ja dowiedziałem się,że ci pracownicy naukowi zajmują się tylko komputerem znajdującym się na najniższym piętrze i ostatnio są trochę podenerwowani- powiedział Akiro.
- Mój strażnik także potwierdza jakieś nerwowe zachowanie komputerowców- dodał Orst – wiem również że oni mieszkają w tym osobnym budynku, który widać z okien jadalni. Dlatego pewnie nigdy nie udało nam się z nimi spotkać.
- Dobrze. A myśleliście panowie o jakiejś broni ? - zapytał Jonathan.
- Ja jestem pacyfistą – zaprotestował Orst.
- A ja przeciwnie byłem nawet w wojsku i konstruuję coś ciekawego ale na razie nie mogę zdradzić tajemnicy – z szelmowskim uśmiechem powiedział Borys.
Wtem szeroko otworzyły się drzwi i stanął w nich rosły mężczyzna ubrany w mundur strażnika o nieco odpychającej aparycji.
- Jonathan Garet ze mną – prawie wykrzyczał strażnik. Jonathan wstał z fotela i posłusznie skierował się w stronę drzwi. Strażnik prowadził go przed sobą. Po chwili zatrzymali się przed znanymi drzwiami gabinetu Brengolda strażnik zapukał.
- Wejść. Mężczyzna otworzył drzwi i wepchnął Jonathana do środka. Brengold jak zwykle siedział za potężnym biurkiem.
- Wiedziałem, że będą z panem problemy- zaczął bez ogródek- niestety Rada nie wyraziła zgody na „ostateczne rozwiązanie pańskiej kwestii”.Dlatego ostrzegam pana nie będę tolerował tutaj żadnych buntów ani prób ucieczki. Wiem że coś pan knuje ale to się nie uda.
- Ciekawie określił pan zabójstwo „ostateczne rozwiązanie” nie wiem skąd ma pan te wiadomości ale muszę pana zmartwić będę w dalszym ciągu próbował ucieczki. Nie mam nic do stracenia przecież już dla uśmierciliście mnie. Czytałem podrzuconą gazetę ze swoim nekrologiem. Najwyżej jak to określali naziści zginę w czasie próby ucieczki. Ostrzeżenie przyjąłem do wiadomości !
- Strażnik – wrzasnął Brengold- odprowadzić pana Gareta.
Jonatan wyszedł i szybkim krokiem pospieszył do swojego pokoju. Ciekawe co teraz-pomyślał Jonathan- włożyłem kij w mrowisko. Wzburzenie nie dawało mu zasnąć. Następnego dnia wstał jak zwykle zjadł śniadanie ale Elena nie przyszła po niego. Cały dzień przesiedział w pokoju, spacerował z kąta w kąt nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Zastanawiał się co dalej, ucieczka jeszcze nie przygotowana a wiedział,że najgorszym doradcą jest pospiech miał nadzieję,jednak wyjdzie ze swojej luksusowej celi i będzie można zrealizować plany. Dopiero następnego dnia pod wieczór usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedział Jonathan. W drzwiach stanął Eryk szef strażników
- Mogę wejść – zapytał.
- Proszę – powtórzył Jonathan.
- Rozmawiałem z Eleną – zaczął- niestety ona już nie będzie się panem zajmować. Został Panu przydzielony inny strażnik. Od jutra wraca pan do pracy w laboratorium. Proszę teraz powiedzieć co pan zamierza.
- Nic wracam do pracy. Udało wam się mnie przestraszyć.
- Musi pan wiedzieć, że wszystkie pomieszczenia są monitorowane. Elena została przesunięta do sekcji monitoringu, teraz ona będzie pana obserwować i będzie zdawać raporty z pańskich poczynań. Mam nadzieję,że nie kładzie się pan wcześnie spać po pracy w laboratorium. Do widzenia profesorze.
- Do widzenia – Jonathan był cokolwiek zaskoczony wypowiedzią Eryka.