ROZDZIAŁ X
Jonathan właśnie kończył
śniadanie kiedy ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Stanął w nich
ten sam strażnik ,który wczoraj zaprowadził Jonathana do gabinetu
Brendolda.
Co za nieprzyjemny typ
-pomyślał Jonathan a na głos powiedział.
- Kultura wymaga aby
zapukać przed wejściem do czyjegoś mieszkania.
- Nie jest pan tutaj na
wczasach – odburknął strażnik- nie puka się co więziennej celi
panie Garet – dodał głośno się śmiejąc- idzie pan do pracy.
Jonathan powoli wstał i
wyszedł z pokoju. Tego dnia przy obiedzie był wyjątkowo małomówny.
Kiedy wszyscy przeszli do pokoju wypoczynkowego Borys zapytał
- Co się z tobą wczoraj
działo ?
- Miałem szczerą rozmowę
z naszym gospodarzem- odparł Jonathan – dostałem oficjalne
ostrzeżenie. Mam nie organizować rebelii tylko zająć się
pożytecznymi doświadczeniami chemicznymi. W przeciwnym razie
zostanę wyeliminowany.
- I co teraz ? –
przestraszony zapytał Akiro.
- Nic oznajmiłem
Brengoldowi , że nie zmienię swojego postępowania – roześmiał
się Jonathan – oznacza to jednak,że ktoś życzliwy powiadomił
naszego gospodarza o naszym spisku. Oznacza to,że musimy być trochę
ostrożniejsi. Na wszelki wypadek bądźcie panowie przygotowani na
jakieś zdecydowane działania. Na razie proponuję robić swoje i
nie przejmować się zanadto groźbami. A teraz do widzenia panom.
Jonathan poszedł do
swojego pokoju, a za nim jego nowy „opiekun”. Póżnym wieczorem
ktoś cicho zapukał do drzwi.
-Proszę.
- Dobry wieczór – w
drzwiach stał Eryk- chcę panu coś pokazać profesorze. Proszę ze
mną. Po drodze będziemy mogli swobodnie porozmawiać, dzisiaj przy
monitoringu dyżur pełni Elena więc możemy czuć się swobodnie.
Jonathan założył
wygodną bluzę dresową i wyszedł z Erykiem.
- Czego chce się pan
dowiedzieć ? – zapytał Eryk na korytarzu.
- Proszę powiedzieć ile
jest osób w tym kompleksie?
- Jest tutaj 30
strażników, 5 techników zajmujących się mózgiem tak nazywamy
ten superkomputer 4 ludzi w elektrowni jądrowej obok 2 pokojówki i
4 osoby przygotowujące posiłki.
- Na kogo możemy liczyć
w razie próby ucieczki ?
- Myślę,że na pewno na
6 osób z ochrony czterech kolegów i dwie kobiety. Z technikami z
elektrowni także mam dobre kontakty, ludzie z obsługi są raczej
neutralni i nie będą przeszkadzać natomiast grupa 10 strażników
i komputerowcy są całkowicie oddani Brengoldowi. Strażnicy to
straszne zabijaki i na pewno nie przepuszczą ewentualnej rozróby. A
technicy komputerowi zachowują się jak w amoku. Mało mówią
chodzą jak nawiedzeni. Podejrzewam,że tak działa stałe
przebywanie w pomieszczeni z komputerem.
- Jak się kontaktujecie
ze światem zewnętrznym ?
- Są tutaj trzy
śmigłowce. Dwa małe te, które widziałeś na wyspie i jeden
wielki rosyjski MI pasażerski bardzo rzadko używany. Co drugi dzień
jeden ze śmigłowców leci na sąsiednie wyspy po prowiant ,
ponieważ tutaj nie mogą lądować samoloty z kontynentu.
- Czy ktoś z was umie
pilotować helikopter ?
- Jasne wszyscy strażnicy
mają licencje pilota.
- Policzmy rozkład sił.
Po stronie Brengolda 10 uzbrojonych strażników plus 5 techników
komputerowych po naszej stronie 7 ochroniarzy, 4 naukowców z których
tylko ja i Borys potrafimy posługiwać się bronią oraz 4 ludzi z
elektrowni ,którzy też pewnie będą chcieli się stąd wyrwać.
Wszystko będzie zależało od tych 13 niezdecydowanych strażników
posiadających broń. Aby mieć możliwość ucieczki musimy zrobić
sabotaż. Trzeba zająć czymś ludzi Brengolda.
Jonathan cały czas
zastanawiał się gdzie Eryk go prowadzi. Po minięci drzwi do
laboratoriów kierowali się na niższe poziomy, co pewien czas
mijali drzwi zabezpieczone zamkiem szyfrowym. W pewnym momencie Eryk
powiedział
- Znajdujemy się
bezpośrednio przed pomieszczeniem w ,którym znajduje się
superkomputer. Aby tutaj wejść trzeba znać zmieniany codziennie
kod. Kody te zna tylko trzech ludzi Brengold, technik mający tego
dnia dyżur i szef zmiany strażników. Dzisiaj ja pełnię tą
funkcję. Mamy mało czasu po 10 minutach w gabinecie szefa zapali
się lampka otwarcia drzwi. Sam ustawiłem to opóźnienie dlatego
musimy się wyrobić w 9 minut !
Jonathan zauważył,że
przy tych drzwiach na zamku szyfrowym nie było cyferek ani literek
jak na poprzednich tylko jakieś dziwne znaki złożone jakby z pisma
klinowego.
- A co to za znaki ? -
zapytał
- To podobno starożytny
alfabet. Zna go tylko Brengold. Ja sobie zrobiłem zdjęcie hasła –
powiedział Eryk wyciągając mały prosty aparat cyfrowy.
Eryk włączył stoper i
szybko wpisał zaszyfrowany kod. Drzwi otworzyły się z cichym
szumem. Weszli do wielkiej okrągłej rzęsiście oświetlonej sali.
Na środku stał wielki sześcian z grubego szkła o długości boku
około 5 metrów. W jednej ścianie wbudowane były drzwi bez klamki
i bez zamka. Taka szklana płyta na zawiasach. Wewnątrz szklanego
pomieszczenia na postumencie z jakiegoś tworzywa stał transparentny
walec. Na posadzce wyłożonej śnieżnobiałymi płytkami było
pełno kabli splecionych w wiązki grube na 10 centymetrów. Oraz
kilka rur z przezroczystego tworzywa wypełnionych zielonym i różowym
płynem a jedną płynęła jakaś szaro-brunatna ciecz. Wszystkie
przewody przed jedną ścianą ze szkła wchodziły w podłogę aby
pojawić się po drugiej stronie i w jakiś dziwny sposób były
podłączone do dziwnego walca. Dziwnego ponieważ wypełnionego
szaro – świetlistą substancją, w której co chwila pojawiały
się jakieś błyski.
- No i jakie wrażenia –
zapytał Eryk
- Kolosalne ! To jest
chyba najlepsze słowo. Teraz wiem dlaczego mówicie na „TO”
mózg. To nie jest
komputer mam wrażenie, że to żywa substancja a te błyski
odzwierciedlają procesy myślowe. Nie jestem biologiem, ale znam się
trochę na biochemii to wygląda jak mieszanina biopolimerów. Jak to
działa ?
- Nie wiem. Wiem tylko, że
potrzebuje ogromnej ilości energii oraz chłodzenia specjalną
substancją.
- Czy można tam wejść ?
- Nie te drzwi może
otworzyć tylko szef i proszę nie pytać w jaki sposób tylko jeden
raz widziałem jak tam wchodził. Po prostu stanął przed drzwiami i
one się otwarły.
Ale musimy już wychodzić
zostało nam 2 minuty !
- Jeszcze chwilkę ! Te
przewody z płynem to nie chłodzenie ! To coś dziwnego!
- Idziemy !
Eryk prawie siłą
wyprowadził Jonathana.