ROZDZIAŁ XIII
Jednakże niepokój Eleny
udzielił się i jemu doskonale zdawał sobie sprawę,że Eryk
prawdopodobnie miał duże kłopoty i to on właśnie był ich
przyczyną. No cóż ryzyko wpisane w zawód -mruknął do siebie –
ale jakoś go to nie uspokoiło. Zdążył już polubić tego młodego
człowieka i w głębi duszy wiedział,że zrobi wszystko aby mu
pomóc o ile to jeszcze możliwe. Jeśli Brendold dowiedział się o
ich wycieczce na najniższy poziom to sytuacja Eryka była nie do
pozazdroszczenia. Elena też sporo ryzykowała przychodząc tutaj.
Chyba, że była to prowokacja. Wszystko mogło być zaplanowane,
zniknięcie Eryka, rozmowa z Eleną, a nawet pokazanie mu tego
„czegoś” na dole. Nie dać się zwariować- myślał- nie
pozwolić się sprowokować, a jeżeli to nie prowokacje to chyba nie
doceniłem Brengolda. Jonathan postanowił jednak poczekać kilka dni
– zobaczymy co teraz zrobisz powiedział półgłosem do siebie i
uspokojony usnął.
Następnego
ranka obudził się już w lepszym humorze. Przez kolejnych kilka dni
nie widział Eleny ani Eryka, spotykając się z naukowcami unikał
rozmów na temat ucieczki w laboratorium, bardzo intensywnie
pracował wykonując doświadczenia do niczego nowego nie prowadzące.
Jednak cały czas dręczyła go myśl co dzieje się z Eleną i
Erykiem. Ten względny spokój zwiastował nadchodzącą burzę. I
niestety nie pomylił się. Minął już prawie tydzień więc
Jonathan postanowił wprowadzić w życie swój plan. Tego wieczoru
zabrał z laboratorium fiolkę zawierającą brunatną ciecz i sporą
strzykawkę. Pewną trudność sprawiło mu przemycenie tych
przedmiotów do pokoju ale jego „opiekun” już od pewnego czasu
nie poświęcał zbyt wiele uwagi jego osobie. Następnego ranka
obudził się trochę wcześniej niż zwykle. Szybko zjadł podane
śniadanie a kiedy otworzyły się drzwi i stanął w nich strażnik
Jonathan wycelował w niego paralizator nastawiony wcześnie na 60
procent mocy i nacisnął spust. Rozległ się suchy trzask i
strażnik osunął się na podłogę. Naukowiec zaciągnął
bezwładne ciało w kierunku łazienki odebrał broń - niezłego
Glocka i dodatkowy magazynek. Związał wciąż nieprzytomnego
strażnika i wyszedł zamykając drzwi.
Wychodząc
pomyślał wprawdzie,że ten człowiek może umrzeć ale jakoś nie
odczuwał z tego powodu wyrzutów sumienia. Skierował się w stronę
windy,którą zjechał z do podziemi budynku w czasie wycieczki z
Erykiem. Drzwi się otworzyły jednak kiedy wcisnął najniższy
guzik winda nie reagowała. Ponownie nacisnął przycisk poziomu
drugiego od końca. Tym razem drzwi się zamknęły i winda
bezszelestnie ruszyła w dół. Stojąc w windzie Jonathan obserwował
przesuwające się piętra zastanawiając się co zrobi jeśli ktoś
będzie chciał się dosiąść, ale po chwili ciągnącej się nie
współmiernie długo zatrzymał się na wybranym poziomie. Drzwi
rozsunęły się cicho wyszedł ostrożnie się rozglądając. W
korytarzu po jednej i drugiej stronie było kilkanaście drzwi
najbliższe po jego prawej były otwarte. Jonathan ostrożnie
zaglądnął do pomieszczenia była to jadalnia całkowicie pusta o
tej porze. Nagle usłyszał kroki. Wsunął się za uchylone drzwi. W
kierunku windy szedł człowiek ubrany w biały rozpięty fartuch
raczej chuderlawy i przygarbiony o cerze w kolorze pustynnego pisku.
Kiedy minął kryjówkę Jonathana ten wysunął się zza drzwi
wyciągając z kieszeni pistolet. Mężczyzna gwałtownie się
odwrócił.
- Co pan tu
robi ? -zapytał rozdrażnionym głosem- Tutaj nie wolno panu
przeby...
głos mu
zadrżał ponieważ dopiero teraz zobaczył wycelowany w siebie
pistolet.
- Spokojnie
przyszedłem trochę pozwiedzać.
Jonathan
sprawnie złapał technika za nadgarstek wykręcając mu rękę i
wbijając lufę glocka w bok.
- Teraz
zjedziemy sobie na najniższy poziom -powiedział
- Nie wolno
panu ! Nie mam uprawnień-sprostował.
- Bzdura
jesteś technikiem pracującym na najniższym poziomie. Idziemy –
Jonathan popchnął technika wbijając mu silniej pistolet pod żebra.
- Może mnie
pan zastrzelić ja nie pójdę!
- Nie żartuj
strzelę ci w bok to zobaczysz jaki to ból kiedy będziesz
umierał, dość tego heroizmu nie mam czasu na dyskusje z tobą,
idziemy.
Teraz
zakładnik posłusznie ruszył w kierunku windy. Dobrze że trafiłem
na takiego cherlaka pomyślał Jonathan powinienem sobie z nim dać
radę. Weszli do windy.
- Jedziemy
na sam dół – powiedział Jonathan. Technik posłusznie wyciągnął
identyfikator wsunął w szparę obok przycisków i nacisnął
najniższy guzik.
- Co chce
pan zrobić ? – zapytał drżącym głosem
- Jeszcze
nie wiem mam zamiar zobaczyć co się tam znajduje. Winda zatrzymała
się. Jonathan puścił technika lecz wciąż trzymał wycelowany
pistolet .
- Idziemy
dalej ! Zatrzymali się przed drzwiami do pomieszczenia z
„komputerem”
- Otwieraj –
władczym tonem powiedział Jonathan. Technik posłusznie wklepał
kod w zamku szyfrowym i drzwi się otworzyły ukazując znany
Jonathanowi już widok przezroczystej bryły wypełnionej dziwną
substancją.
- Jeśli pan
tam wejdzie to już nie opuści tego pomieszczenia – odezwał się
technik – zaraz uruchomi się alarm i drzwi zamkną się
automatycznie.
- Właśnie
na to liczę a ty za dużo gadasz- Jonathan walnął człowieka kolbą
pistoletu w skroń. Technik przewrócił się na podłogę. Jonathan
zerwał z bezwładnego ciała identyfikator i wsunął do kieszeni
fartucha. Wyciągnął strzykawkę i fiolkę z brunatną cieczą.
Napełnił strzykawkę płynem, następnie spiesząc się odnalazł
przezroczystą rurę doprowadzającą szarą substancję i z całą
mocą wbił w nią igłę strzykawki wciskając jednocześnie
tłoczek. Kiedy płyn ze strzykawki dostał się do środka ciecz
zabarwiła się na fioletowy kolor i popłynęła w stronę
świetlistego walca. Jonathan szybko wybiegł z pomieszczenia. Drzwi
się zatrzasnęły a naukowiec wyciągnął paralizator i ustawiając
na najwyższy poziom strzelił w zamek szyfrowy. Usłyszał trzask i
z konsoli uniósł się błękitny dym. W tym momencie rozległ się
przeraźliwy dźwięk syren. Teraz trzeba się „tylko”stąd
wydostać – myślał naukowiec stając przed drzwiami windy.
Nacisnął przycisk i nic. Dokładnie jeszcze raz oglądnął panel z
przyciskami. Z tej strony nie nie było czytnika do którego można
by użyć identyfikatora zabranego technikowi a piekielny dźwięk
syreny nie pozwalał na usłyszenie czy mechanizm dźwigu pracuje na
wszelki wypadek wyciągnął paralizator, sprawdził baterię i
ustawił na połowę mocy. W tym korytarzu nawet nie ma się gdzie
ukryć – mruknął Jonathan. Wtem drzwi windy rozsunęły się i
zobaczył dwóch strażników z wyciągniętą bronią wystrzelił
prawie na oślep z paralizatora. Niemalże widział przeskakującą
białą iskrę i obaj mężczyźni osunęli się na podłogę.Wszedł do windy i nacisnął po kolei co trzeci przycisk. Dźwig ruszył do góry.