wtorek, 24 czerwca 2014

TOTALNA INWIGILACJA XIII

                                                     ROZDZIAŁ XIII

Jednakże niepokój Eleny udzielił się i jemu doskonale zdawał sobie sprawę,że Eryk prawdopodobnie miał duże kłopoty i to on właśnie był ich przyczyną. No cóż ryzyko wpisane w zawód -mruknął do siebie – ale jakoś go to nie uspokoiło. Zdążył już polubić tego młodego człowieka i w głębi duszy wiedział,że zrobi wszystko aby mu pomóc o ile to jeszcze możliwe. Jeśli Brendold dowiedział się o ich wycieczce na najniższy poziom to sytuacja Eryka była nie do pozazdroszczenia. Elena też sporo ryzykowała przychodząc tutaj. Chyba, że była to prowokacja. Wszystko mogło być zaplanowane, zniknięcie Eryka, rozmowa z Eleną, a nawet pokazanie mu tego „czegoś” na dole. Nie dać się zwariować- myślał- nie pozwolić się sprowokować, a jeżeli to nie prowokacje to chyba nie doceniłem Brengolda. Jonathan postanowił jednak poczekać kilka dni – zobaczymy co teraz zrobisz powiedział półgłosem do siebie i uspokojony usnął.
Następnego ranka obudził się już w lepszym humorze. Przez kolejnych kilka dni nie widział Eleny ani Eryka, spotykając się z naukowcami unikał rozmów na temat ucieczki w laboratorium, bardzo intensywnie pracował wykonując doświadczenia do niczego nowego nie prowadzące. Jednak cały czas dręczyła go myśl co dzieje się z Eleną i Erykiem. Ten względny spokój zwiastował nadchodzącą burzę. I niestety nie pomylił się. Minął już prawie tydzień więc Jonathan postanowił wprowadzić w życie swój plan. Tego wieczoru zabrał z laboratorium fiolkę zawierającą brunatną ciecz i sporą strzykawkę. Pewną trudność sprawiło mu przemycenie tych przedmiotów do pokoju ale jego „opiekun” już od pewnego czasu nie poświęcał zbyt wiele uwagi jego osobie. Następnego ranka obudził się trochę wcześniej niż zwykle. Szybko zjadł podane śniadanie a kiedy otworzyły się drzwi i stanął w nich strażnik Jonathan wycelował w niego paralizator nastawiony wcześnie na 60 procent mocy i nacisnął spust. Rozległ się suchy trzask i strażnik osunął się na podłogę. Naukowiec zaciągnął bezwładne ciało w kierunku łazienki odebrał broń - niezłego Glocka i dodatkowy magazynek. Związał wciąż nieprzytomnego strażnika i wyszedł zamykając drzwi.
Wychodząc pomyślał wprawdzie,że ten człowiek może umrzeć ale jakoś nie odczuwał z tego powodu wyrzutów sumienia. Skierował się w stronę windy,którą zjechał z do podziemi budynku w czasie wycieczki z Erykiem. Drzwi się otworzyły jednak kiedy wcisnął najniższy guzik winda nie reagowała. Ponownie nacisnął przycisk poziomu drugiego od końca. Tym razem drzwi się zamknęły i winda bezszelestnie ruszyła w dół. Stojąc w windzie Jonathan obserwował przesuwające się piętra zastanawiając się co zrobi jeśli ktoś będzie chciał się dosiąść, ale po chwili ciągnącej się nie współmiernie długo zatrzymał się na wybranym poziomie. Drzwi rozsunęły się cicho wyszedł ostrożnie się rozglądając. W korytarzu po jednej i drugiej stronie było kilkanaście drzwi najbliższe po jego prawej były otwarte. Jonathan ostrożnie zaglądnął do pomieszczenia była to jadalnia całkowicie pusta o tej porze. Nagle usłyszał kroki. Wsunął się za uchylone drzwi. W kierunku windy szedł człowiek ubrany w biały rozpięty fartuch raczej chuderlawy i przygarbiony o cerze w kolorze pustynnego pisku. Kiedy minął kryjówkę Jonathana ten wysunął się zza drzwi wyciągając z kieszeni pistolet. Mężczyzna gwałtownie się odwrócił.
- Co pan tu robi ? -zapytał rozdrażnionym głosem- Tutaj nie wolno panu przeby...
głos mu zadrżał ponieważ dopiero teraz zobaczył wycelowany w siebie pistolet.
- Spokojnie przyszedłem trochę pozwiedzać.
Jonathan sprawnie złapał technika za nadgarstek wykręcając mu rękę i wbijając lufę glocka w bok.
- Teraz zjedziemy sobie na najniższy poziom -powiedział
- Nie wolno panu ! Nie mam uprawnień-sprostował.
- Bzdura jesteś technikiem pracującym na najniższym poziomie. Idziemy – Jonathan popchnął technika wbijając mu silniej pistolet pod żebra.
- Może mnie pan zastrzelić ja nie pójdę!
- Nie żartuj strzelę ci w bok to zobaczysz jaki to ból kiedy będziesz umierał, dość tego heroizmu nie mam czasu na dyskusje z tobą, idziemy.
Teraz zakładnik posłusznie ruszył w kierunku windy. Dobrze że trafiłem na takiego cherlaka pomyślał Jonathan powinienem sobie z nim dać radę. Weszli do windy.
- Jedziemy na sam dół – powiedział Jonathan. Technik posłusznie wyciągnął identyfikator wsunął w szparę obok przycisków i nacisnął najniższy guzik.
- Co chce pan zrobić ? – zapytał drżącym głosem
- Jeszcze nie wiem mam zamiar zobaczyć co się tam znajduje. Winda zatrzymała się. Jonathan puścił technika lecz wciąż trzymał wycelowany pistolet .
- Idziemy dalej ! Zatrzymali się przed drzwiami do pomieszczenia z „komputerem”
- Otwieraj – władczym tonem powiedział Jonathan. Technik posłusznie wklepał kod w zamku szyfrowym i drzwi się otworzyły ukazując znany Jonathanowi już widok przezroczystej bryły wypełnionej dziwną substancją.
- Jeśli pan tam wejdzie to już nie opuści tego pomieszczenia – odezwał się technik – zaraz uruchomi się alarm i drzwi zamkną się automatycznie.
- Właśnie na to liczę a ty za dużo gadasz- Jonathan walnął człowieka kolbą pistoletu w skroń. Technik przewrócił się na podłogę. Jonathan zerwał z bezwładnego ciała identyfikator i wsunął do kieszeni fartucha. Wyciągnął strzykawkę i fiolkę z brunatną cieczą. Napełnił strzykawkę płynem, następnie spiesząc się odnalazł przezroczystą rurę doprowadzającą szarą substancję i z całą mocą wbił w nią igłę strzykawki wciskając jednocześnie tłoczek. Kiedy płyn ze strzykawki dostał się do środka ciecz zabarwiła się na fioletowy kolor i popłynęła w stronę świetlistego walca. Jonathan szybko wybiegł z pomieszczenia. Drzwi się zatrzasnęły a naukowiec wyciągnął paralizator i ustawiając na najwyższy poziom strzelił w zamek szyfrowy. Usłyszał trzask i z konsoli uniósł się błękitny dym. W tym momencie rozległ się przeraźliwy dźwięk syren. Teraz trzeba się „tylko”stąd wydostać – myślał naukowiec stając przed drzwiami windy. Nacisnął przycisk i nic. Dokładnie jeszcze raz oglądnął panel z przyciskami. Z tej strony nie nie było czytnika do którego można by użyć identyfikatora zabranego technikowi a piekielny dźwięk syreny nie pozwalał na usłyszenie czy mechanizm dźwigu pracuje na wszelki wypadek wyciągnął paralizator, sprawdził baterię i ustawił na połowę mocy. W tym korytarzu nawet nie ma się gdzie ukryć – mruknął Jonathan. Wtem drzwi windy rozsunęły się i zobaczył dwóch strażników z wyciągniętą bronią wystrzelił prawie na oślep z paralizatora. Niemalże widział przeskakującą białą iskrę i obaj mężczyźni osunęli się na podłogę.Wszedł do windy i nacisnął po kolei co trzeci przycisk. Dźwig ruszył do góry.