poniedziałek, 17 lutego 2014

TOTALNA INWIGILACJA IX

                                                                 
                                                       ROZDZIAŁ IX
Nazajutrz Jonathan zajadając smaczne śniadanie podane przez pokojówkę ( już wiedział kto przynosi rano śniadanie i sprząta jego pokój w czasie jego nieobecności ) kobietę po czterdziestce prawdopodobnie pochodzenia latynoskiego. Usłyszał delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę – zawołał
- Dzień dobry – powiedziała wchodząc Elena- przepraszam, że przeszkadzam ale muszę z panem porozmawiać profesorze.
- Zapraszam na śniadanie sam wszystkiego nie zjem – uśmiechnął się Jonathan.
- Dziękuję przyszłam wcześniej ponieważ musimy poważnie porozmawiać.
- Zamieniam się w słuch !
- Proszę nie żartować. Kilka dni temu zapytał mnie pan czy nie chcę czegoś zmienić w swoim życiu. Otóż rozmyślałam dużo o naszej rozmowie i stwierdziłam,że mam już dość pobytu tutaj. Właściwie tak samo jak pan jestem więźniem tego miejsca !
- Tylko z tą różnicą, że pani chodzi uzbrojona i w razie mojej nie suborynacji pewnie bardzo szybko przywołałaby mnie pani do porządku prawda ?
- Takie mam rozkazy. Ale nie jestem robotem mam rozum i mogę ich nie wykonać prawda ? Wiem,iż zamierza pan uciec razem z pozostałymi naukowcami. Czy jeśli zdecydowalibyśmy się wam pomóc zabrałby nas pan ze sobą ? I pomógłby nam się odnaleźć w normalnym świecie ?
- Nam ? To znaczy pani i komu jeszcze ?
- Mnie i Erykowi szefowi strażników. Poznał go pan Eryk przyleciał po pana na wyspę po katastrofie.
- Ach to ten małomówny facet w idealnie skrojonym garniturze spod którego wystawał paskudny pistolet – nie bez złośliwości odparł Jonathan.
- Nie zna go pan profesorze ! To bardzo porządny i dobry człowiek.
- Pewnie sama dobroć- mruknął – ale serio jeśli nam pomożecie się stąd wyrwać to ja pomogę się wam znaleźć w nowej rzeczywistości. Mam jeszcze przyjaciół i znajomych. Ostatecznie byłem cenionym pracownikiem potężnej firmy, oraz wykładowcą na uniwersytecie. Wprawdzie kilka osób byłoby zaszokowanych moim zmartwychwstaniem, ale chciałbym zobaczyć ich minę.
- Mam rozumieć,że pan się zgadza na naszą współpracę ?
- Oczywiście !
- Jak możemy pomóc ? Czy ma pan jakiś plan ucieczki ?
- Ooo za wiele chce pani wiedzieć. Nawet jakbym miał już sprecyzowany plan to i tak pani bym go nie wyjawił. Proszę się nie obrazić ale jeszcze nie ufam pani do tego stopnia. Proszę porozmawiać Erykiem i zorganizować nam spotkanie wszystkim trojgu. Muszę się jak najwięcej dowiedzieć o tum ośrodku. Ile tutaj jest osób, czym się zajmują, jaką broń mają strażnicy, w jaki sposób kontaktujecie się ze światem zewnętrznym i tak dalej. Wie pani gdzie mnie znajdzie. A teraz chodźmy do laboratorium mam bardzo dużo pracy.
Jonathan tego dnia nie mógł się skupić na pracy, wciąż wracał myślami do porannej rozmowy. Nie mam się nad czym zastanawiać – myślał- ostatecznie moja mała intryga zaczyna działać. Udało mi się zmobilizować naukowców i zdobyć niezłych sprzymierzeńców o ile oczywiście nie jest to gra ze strony Eleny i jej przyjaciela. Mam nadzieję,że mnie nie zdradzą. W każdym razie trzeba się mieć na baczności.
Po obiedzie jak zwykle spotkali się w bibliotece. Jonathan nalewając sobie kieliszek koniaku zwrócił się do towarzyszy.
- Wiecie panowie co by nie mówić o naszym pobycie tutaj to jednak nie potrafię sobie odmówić tej przyjemności – podniósł kieliszek napełniony bursztynowym płynem – za to chwała naszemu gospodarzowi. Ale teraz proszę mówić czego się wam udało dowiedzieć ?
- Nawiązałem nareszcie rozmowę z moim opiekunem – zaczął Borys- i dowiedziałem się,że przebywa tutaj nie licząc nas około 30 osób. Głównie ochroniarze , ale jest tutaj również 5 pracowników naukowych takiego określenia użył Aleks. Mają do dyspozycji 3 śmigłowce. Codziennie wykonują patrole nad całą wyspą a raz na dwa dni jeden helikopter leci po zaopatrzenie.
- Ja dowiedziałem się,że ci pracownicy naukowi zajmują się tylko komputerem znajdującym się na najniższym piętrze i ostatnio są trochę podenerwowani- powiedział Akiro.
- Mój strażnik także potwierdza jakieś nerwowe zachowanie komputerowców- dodał Orst – wiem również że oni mieszkają w tym osobnym budynku, który widać z okien jadalni. Dlatego pewnie nigdy nie udało nam się z nimi spotkać.
- Dobrze. A myśleliście panowie o jakiejś broni ? - zapytał Jonathan.
- Ja jestem pacyfistą – zaprotestował Orst.
- A ja przeciwnie byłem nawet w wojsku i konstruuję coś ciekawego ale na razie nie mogę zdradzić tajemnicy – z szelmowskim uśmiechem powiedział Borys.
Wtem szeroko otworzyły się drzwi i stanął w nich rosły mężczyzna ubrany w mundur strażnika o nieco odpychającej aparycji.
- Jonathan Garet ze mną – prawie wykrzyczał strażnik. Jonathan wstał z fotela i posłusznie skierował się w stronę drzwi. Strażnik prowadził go przed sobą. Po chwili zatrzymali się przed znanymi drzwiami gabinetu Brengolda strażnik zapukał.
- Wejść. Mężczyzna otworzył drzwi i wepchnął Jonathana do środka. Brengold jak zwykle siedział za potężnym biurkiem.
- Wiedziałem, że będą z panem problemy- zaczął bez ogródek- niestety Rada nie wyraziła zgody na „ostateczne rozwiązanie pańskiej kwestii”.Dlatego ostrzegam pana nie będę tolerował tutaj żadnych buntów ani prób ucieczki. Wiem że coś pan knuje ale to się nie uda.
- Ciekawie określił pan zabójstwo „ostateczne rozwiązanie” nie wiem skąd ma pan te wiadomości ale muszę pana zmartwić będę w dalszym ciągu próbował ucieczki. Nie mam nic do stracenia przecież już dla uśmierciliście mnie. Czytałem podrzuconą gazetę ze swoim nekrologiem. Najwyżej jak to określali naziści zginę w czasie próby ucieczki. Ostrzeżenie przyjąłem do wiadomości !
- Strażnik – wrzasnął Brengold- odprowadzić pana Gareta.
Jonatan wyszedł i szybkim krokiem pospieszył do swojego pokoju. Ciekawe co teraz-pomyślał Jonathan- włożyłem kij w mrowisko. Wzburzenie nie dawało mu zasnąć. Następnego dnia wstał jak zwykle zjadł śniadanie ale Elena nie przyszła po niego. Cały dzień przesiedział w pokoju, spacerował z kąta w kąt nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Zastanawiał się co dalej, ucieczka jeszcze nie przygotowana a wiedział,że najgorszym doradcą jest pospiech miał nadzieję,jednak wyjdzie ze swojej luksusowej celi i będzie można zrealizować plany. Dopiero następnego dnia pod wieczór usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedział Jonathan. W drzwiach stanął Eryk szef strażników
- Mogę wejść – zapytał.
- Proszę – powtórzył Jonathan.
- Rozmawiałem z Eleną – zaczął- niestety ona już nie będzie się panem zajmować. Został Panu przydzielony inny strażnik. Od jutra wraca pan do pracy w laboratorium. Proszę teraz powiedzieć co pan zamierza.
- Nic wracam do pracy. Udało wam się mnie przestraszyć.
- Musi pan wiedzieć, że wszystkie pomieszczenia są monitorowane. Elena została przesunięta do sekcji monitoringu, teraz ona będzie pana obserwować i będzie zdawać raporty z pańskich poczynań. Mam nadzieję,że nie kładzie się pan wcześnie spać po pracy w laboratorium. Do widzenia profesorze.
- Do widzenia – Jonathan był cokolwiek zaskoczony wypowiedzią Eryka.
   

1 komentarz: